Cukier? Ależ naturalnie!

Ile razy słyszeliście, że owoce należy jeść, ale nie można z nimi przesadzać? W końcu w przeciwieństwie do niskokalorycznych warzyw posiadają one spore ilości cukru. Zwolennicy diety opartej na owocach przekonują jednak, że owoce możemy jeść bez ograniczeń, a przy tym zachować zdrową, smukłą sylwetkę.

Źródło: thisfitsme.com

Żeby to zrozumieć należy cofnąć się do zamierzchłych czasów, gdy nie było supermarketów, konserwantów, czy sztucznych substancji słodzących. Wyobraźcie sobie, że właśnie pilnujecie ognia by nie zgasł, wasze ciała okrywa zwierzęca skóra, a mężczyźni wracają z kolejnego nieudanego polowania. Głód jednak nie będzie waszym przeznaczeniem, bo wystarczy rozejrzeć się wokół, by ujrzeć całą gamę gotowych posiłków. Banany, kokosy, ananasy, papaje i wiele, wiele innych. Tak, człowiek został stworzony by jeść cukier – tylko, że ten zawarty w owocach.

Wielkimi wyznawcami tej tezy są założyciele ruchu 30BananasADay, którzy zasady swojej filozofii żywieniowej zaczerpnęli od doktora D. Grahama, twórcy diety opartej na podziale 80/10/10. Polega on na tym, by 80% spożywanego przez nas pokarmu stanowiły węglowodany, natomiast białko i tłuszcze powinny mieścić się pozostałych 20 procentach. Na tym jednak nie kończą się wytyczne diety, którą można określić jako wysokowęglowodanową, niskotłuszczową, surową i wegańską (popularna ostatnio niechęć do glutenu też znajdzie tu miejsce dla siebie). W skrócie, dieta polega głównie na jedzeniu owoców – i to dużej (naprawdę dużej) ilości. Osoby propagujące ten styl żywienia w ciągu dnia potrafią spożyć do 3000kcal. Jednak liczenie kalorii nie jest dla nich istotne. Wszystko opiera się na dostarczaniu organizmowi energii przy pomocy surowych pokarmów. Jak wiadomo, banany czy daktyle zapewnią nam więcej energii niż główka sałaty. A jako że cukier zawarty w owocach jest bardzo szybko trawiony i przetwarzany na energię, musimy tych owoców zjeść naprawdę sporo, by mieć siłę normalnie funkcjonować.   Stąd też nazwa ruchu – 30 bananów dziennie.

Twórcy inicjatywy to para, którą świat poznał dzięki filmikom wrzucanym na youtube’a – Freelee the Banana Girl oraz Durianrider. Propagują oni żywienie się głównie bananami i daktylami, jednocześnie zapewniając, że od owoców nie przytyjemy. Podziwiając ich szczupłe, zdrowe sylwetki trudno nie wierzyć tym zapewnieniom. Jak ten styl życia miałby się do polskich warunków, gdzie wybór egzotycznych owoców jest znacznie mniejszy niż w np. Australii, a ceny daktyli przyprawiają o zawrót głowy? Tutaj pojawia się pewna furtka, w postaci sposobu odżywiania o nazwie Raw till 4, dzięki któremu nie rezygnuje się kompletnie z gotowanych produktów, wciąż pozostając w strefie vege, w miarę możliwości wolnej też od glutenu. W praktyce oznacza to, że gdy zjemy już x bananów, czy innych owoców (w ilości jaka tylko nam się podoba), na ostatni posiłek możemy „dopchać” się gotowanym ryżem, kaszą czy ziemniakami, które wypełnią nam żołądek na dłużej, a przy tym odciążą trochę finansowy aspekt jadłospisu.

Niemal każda dieta ma swoich zwolenników i zagorzałych krytyków, a każdy podpiera swoje teorie argumentami, które (często pozornie) wydają się logiczne. Pewne jest jednak, że zarówno cukry jak i tłuszcze obecne w naturalnych pokarmach będą zdrowym zamiennikiem tych zawartych w przetworzonych produktach. Może więc w przyszłości zamiast kupować przesiąknięte chemią lody, zrobimy je sami w domu? Zamrażalnik i blender to jedyne, czego potrzebujemy. Pamiętajcie – naturalnie oznacza zdrowo.

Patrycja Wieczorkiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ