Byłam na koncercie Sławomira. Bawią się i prawnicy i studenci

Sławomir to ostatnimi czasy niekwestionowana gwiazda muzyki. Jego piosenki, a szczególnie hit sylwestra 2017 – Miłość w Zakopanem, znają i śpiewają wszyscy. Jest numerem jeden na czołowych listach przebojów w kraju. Miałam okazję być na koncercie Sławomira i zobaczyć w czym tkwi jego fenomen.

Sławomir swoją karierę jako wykonawca muzyki rock-polo rozpoczął w roku 2015. Jego pierwszy klip do piosenki Magiera na serwisie YouTube do tej pory obejrzało 37 mln użytkowników. Kolejny, Ni mom hektara, 17 mln.

Jednak największą sławę przyniósł mu hit Miłość w Zakopanem, który na YouTubie ma ponad 111 mln wyświetleń. Piosenka ta tak spodobała się jego fanom i nie tylko, że TVP2 postanowiło urządzić sylwestra właśnie w Zakopanem, a jako piosenkę przewodnią wykorzystać utwór Sławomira. Od tamtej pory wszystkie stacje radiowe, nawet komercyjne, grają Miłość w Zakopanem, która świetnie radzi sobie na wszystkich listach przebojów w kraju. Nie ma chyba ani jednej osoby w Polsce, która nie znałabym tego hitu.

Wygrany los na loterii

Osobiście nie jestem wielką fanką Sławomira. Miłość w Zakopanem oczywiście znam, jednak inne jego piosenki są mi obce. Bilety na imprezę Walentynki ze Sławomirem na warszawskim Torwarze wygrałam w konkursie radiowym. Był to kompletny przypadek, jednak postanowiłam wykorzystać moją wygraną i wybrać się na koncert. Podczas tej imprezy nie wystąpił jedynie Sławomir, ale również gwiazdy sceny disco-polo, których nie znam i raczej nie bardzo mam ochotę znów się z nim spotkać. Chociaż występ zespołu After Party nie był najgorszy, jak na standardy disco-polo.

Idąc na koncert Sławomira postanowiłam przesłuchać kilka innych jego piosenek, żeby nie nudzić się w trakcie koncertu. Bardzo łatwo wpadały w uchu i nie były tak nudne i przewidywalne jak typowe disco-polo. Powoli zaczynałam rozumieć czemu wszyscy tak świetnie bawią się przy jego muzyce. Jednak dopiero sam koncert uświadomił mi jak wielkim fenomenem jest Sławomir.

Show jakiego się nie spodziewałam

Koncert Sławomira był ostatnim show tego wieczoru. Planowało miał rozpocząć się o godzinie 22, jednak tak naprawdę Sławomir na scenę wszedł 15 minut po planowym rozpoczęciu. O dziwo nie była to jego wina, tylko przeciągnięcia się koncertów innych wykonawców. Kiedy Sławomir pojawił się na scenie tłum oszalał. Nie było na Torwarze osoby, która by siedziała. Od samego wejścia zaraził wszystkich pozytywną energią.

Stojąc w kolejce po opaskę, która upoważniała mnie na wejście na Torwar byłam w szoku jak bardzo zróżnicowana będzie publika na koncercie. Starsi ludzie, 30 i 40 latkowie, studenci, młodzież, a nawet małe dzieci. Wszyscy w świetnych humorach i gotowi do zabawy.

The Office Party Hard GIF - Find & Share on GIPHY

Cały koncert można uznać za swego rodzaju dyskotekę w rytmach disco-polo. Ludzie na płycie tańczyli do kawałków granych przez zespoły. Jednak największy szał rozpoczął się kiedy Sławomir wszedł na scenę. Publika wręcz oszalała. Sławomir to nie tylko zdolny muzyk (cały koncert grał na gitarze), ale i niesamowity showmen. Potrafi rozpalić tłum do czerwoności i sprawić, że nawet największa maruda wstanie z krzesła i porusza się w rytm jego piosenek. Sławomir oprócz swoich największych przebojów zaśpiewał takie hity jak: uwielbiane przez wszystkich Mydełko Fa (sia la la), Jak minął dzień – Krzysztofa Krawczyka oraz hit nad hitami – We are the champions zespołu Queen. Miał nawet  przygotowany repertuar z piosenkami dla dzieci, w tym: Fantazja i Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda. Sławomir zaskoczył wszystkich takim doborem repertuaru. Jednak wszyscy znali te piosenki i świetnie się przy nich bawili. Choć piosenki te wzbudziły niemałe emocje to dopiero hitowa Miłość w Zakopanem rozgrzała ludzi zebranych na hali widowiskowej do czerwoności.

To żaden wstyd słuchać Sławomira

Dzięki temu koncertowi zrozumiałam czemu Sławomir jest takim fenomenem, że słuchają go i studenci i biznesmeni i pracownicy fizyczni. Sławomir śpiewa o rzeczach prostych, można powiedzieć oczywistych, ale ludzie właśnie o takich rzeczach chcą słuchać, chcą się też przy tym dobrze bawić. Nie uważam, że słuchanie Sławomira jest czymś do czego człowiek nie powinien się przyznawać. To żaden wstyd chcieć od czasu do czasu wyluzować się i posłuchać chwytliwych melodii z tekstem, który często jest bardzo zabawny, ale niesie ze sobą jakieś przesłanie, czasem lepsze, bardziej życiowe, górnolotne, a czasem gorsze, takie gdzie dobra zabawa jest najważniejszą czynnością w życiu. Cieszę się, że miałam okazję być na koncercie Sławomira, że mogłam poczuć tę jego pozytywną energię i brak jakiekolwiek dystansu w stosunku do publiki. Sławomir podczas show jest normalny i miejmy nadzieję, że taki pozostanie.

Happy Sergio Aguero GIF by PUMA - Find & Share on GIPHY

A wy lubicie Sławomira? Byliście na jego show? Dajcie znać!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ