Zabierz tę rękę!
Molestowanie, czy też po prostu naruszanie przestrzeni prywatnej, to niestety ciągle zmora kobiet. Wychodzimy z błędnego założenia, że w cywilizowanym, europejskim kraju nie dochodzi raczej do takich incydentów, a dziewczyny zwyczajnie są przewrażliwione i atakiem reagują na męskie pogwizdywania czy tanie komplementy. Gorzej, jeśli delikwenci wcale na tym nie poprzestają.
Wiesz, ostatnio wracałam z zajęć autobusem. Godziny szczytu, tłok w autobusach, brak jakiejkolwiek przestrzeni prywatnej – norma. Nagle poczułam czyjś dotyk na udzie. Pechowo miałam na sobie spódnice. Pomyślałam okej, ktoś szuka miejsca na rękę i się pomylił. Minimalnie się przesunęłam i zachowawczo położyłam swoją dłoń na kiecce. Wtedy poczułam, że ta sama dłoń próbuje dostać się pod materiał. Zamarłam i wbiłam w nią z całej siły paznokcie. Obejrzałam się. Obok mnie stał koleś po 40stce, który jak gdyby nigdy nic patrzył przed siebie, podczas gdy jego ręka walczyła z moją. Powinnam krzyknąć, zrobić cokolwiek. Byłam sparaliżowana i uciekłam stamtąd na najbliższym przystanku.
Tego typu historie zna każda z nas. Od koleżanki, znajomej, a może nawet (o zgrozo) z własnego doświadczenia. Zwykle kobiety nie reagują, bo ktoś się pomylił, bo nie jestem furiatką, bo zwyczajnie się boję. Koniec końców dziewczyna przyrzeka sobie, że to się więcej nie wydarzy, żyje dalej, ale na wieczorne wyjścia zachowawczo wybiera coś innego niż sukienka i szpilki. Żeby nie prowokować.
Prowokować… Brzmi to absurdalnie, bo robi z mężczyzn zwierzęta, które nie potrafią pohamować swoich popędów, kiedy tylko zobaczą krótką spódnicę. Po co się tak ubiera, wiadomo, że chce zwrócić na siebie uwagę. Kobiety chcą nam się podobać – wzruszają ramionami niektórzy mężczyźni. Oczywiście nie można generalizować. Polska nie jest krajem, w którym na każdym rogu czai się zboczeniec, a kobiety zastanawiają się, czy nie warto może postawić na burki i workowate ubrania. Natomiast tego typu incydenty zdarzają się coraz częściej, a żeby je wyeliminować – trzeba je nagłaśniać. Nie jest to apel „feminazistek”, a zwyczajnych kobiet, które nie chcą chować swojej ulubionej sukienki na dno szafy, żeby przypadkiem nikogo tym nie „zachęcić”.
Z podobnego założenia wychodzą autorki video nakręconego w Kairze, które na nowo rozpętało dyskusję o molestowaniu seksualnym kobiet na świecie. Nakręcone z ukrycia na kairskim moście Qasr al Nile nagranie o tytule „Creepers on the Bridge” biło na Youtubie rekordy popularności. Spacerująca samotnie Colette Ghunim, udając rozmowę telefoniczną, nagrywa kolejne spojrzenia nieustannie gapiących się na nią mężczyzn. Sugestywne wideo błyskawicznie rozprzestrzeniło się w mediach społecznościowych i rozpętało burzę na temat molestowania seksualnego, które miało być raczej wstępem do ogólnej refleksji na temat zagrożeń czyhających na kobiety. Nie tylko w krajach islamskich.
Wciąż jeszcze zdarzają się przypadki przedmiotowego traktowania kobiet, wpatrywania się w nie jak w obiekty seksualne, rozbierania wzrokiem, rzucania dwuznacznych komentarzy, a nawet – dotykania. Kobieta traci wtedy poczucie bezpieczeństwa, zmienia swoje decyzje w kwestiach podróżowania, stroju czy trybu życia. Nie będę biegała w tych szortach po parku, bo już raz ktoś poklepał mnie po pośladkach – ten przypadek został opisany w felietonie w jednym z numerów Huffington Post. Jak więc widzimy, problem jest globalny, bez względu na kolor skóry, wyznanie czy ilość gadżetów Apple’a w domu. Niektórzy mężczyźni pod powłoką inteligentnych, wykształconych, kryją w sobie naturę jaskiniowca. Nie każdy facet jest zboczeńcem, ale niestety praktycznie każda kobieta doświadczyła na swojej skórze molestowania – czy to werbalnego, czy fizycznego. Nie stawia to naszych społeczeństw w najlepszym świetle.
Katarzyna Mierzejewska