Tanie wakacje w raju?
Okres urlopowy tuż tuż, opcji, jak zawsze jest mnóstwo, pieniędzy, jak zwykle – za mało, a nasze niezdecydowanie rośnie w siłę wraz z kolejnymi ofertami, przeglądanymi w Internecie i biurach podróży. Jeden z większych portali turystycznych, „Lonely Planet“, stworzył jeszcze w grudniu ubiegłego roku, listę dziesięciu najpopularniejszych i najbardziej wartościowych miejsc do odwiedzenia w 2014 roku. Te propozycje z założenia, o dziwo, nie oznaczają gigantycznej dziury w domowym budżecie po wakacjach.
„Lonely Planet“ jest studnią bez dna, gdy szukamy wakacyjnych porad, tych standardowych, jak np. 10 najtańszych wyjazdów, ale i tych bardziej wysublimowanych, jak choćby: 10 destynacji idealnych na gejowskie wesele, 10 miejsc na świecie, w których najciekawiej było by się zatrzymać (zamki, domki na drzewie itp.), 10 najbardziej ekologicznych azyli i wiele innych. Trzeba się naprawdę „postarać”, aby nie znaleźć tam czegoś dla siebie.
Co poleca Lonely Planet dla żądnych przygód, ale niezbyt majętnych?
Greckie Wyspy
Grecja, mimo dosyć trudnego czasu dla gospodarki kraju, nie zrezygnowała z zachęcania turystów do podziwiania jej dobytku historycznego, kulturowego, a także pięknych, malowniczych plaż. Przez kryzys ceny nieco spadły, ale stan rzeczy specjalnie się nie zmienił, więc kierunek zdaje się być nadal atrakcyjny. Szczególny urok mają w sobie greckie archipelagi, a zwłaszcza Cyklady. Miejsca takie jak Santorini, Amorgos (miejsce, gdzie kręcono hipnotyzujący „Wielki Błękit”) czy mniej znane Paros lub Antiparos. Wszystkie te wysepki to małe raje, do których sama podróż jest już przygodą, gdyż najłatwiej i najbardziej ekonomicznie jest się tam dostać promem płynącym z ateńskiego Pireusu. Czas samego oczekiwania na dotarcie tam jest dość ekscytujący, a na miejscu nie czekają na nas kurorty, ale najczęściej prywatne domy wczasowe lub pokoje do wynajęcia u mieszkańców wyspy. Klimat jest tam jedyny w swoim rodzaju i uzależnia już po pierwszej wizycie.
Włochy, a dokładniej „obcas”
O tyle, o ile wypad do Rzymu, Wenecji czy Mediolanu, zapewne wyczyści nasza kieszeń, to południe Italii, powinno nas w tej kwestii mile zaskoczyć. Ceny jedzenia (cucina povera, tł. kuchnia biednych) czy zakwaterowania są tam o niebo niższe niż na północy kraju. Najważniejsze jednak jest to, że to właśnie na obcasie włoskiego „buta” znajduja się najpiękniejsze i najbardziej piaszczyste plaże, piękne miasteczka na wzgórzach, ale również masa zabytków godnych obejrzenia. Miasta, do których warto zawitać to na pewno Lecce i Brindisi, ale również Galipoli, mniejsze miasteczko, ale z obłędnymi wybrzeżem i dużym starym portem, w którym można zasmakować przepysznych owoców morza.