20 lat pasji średniowiecznej. Jak zmieniała się rekonstrukcja?
Rycerze i wojownicy z Oliwy obchodzą 20-stą rocznicę swojej drużyny. Z tej okazji przypominamy losy Inogitów, które pokazują zmiany w ruchu rekonstrukcji wieków średnich.
Oliwska Drużyna Najemna Inogici to grupa rekonstrukcji historycznej zajmująca się odtwarzaniem średniowiecza z głównym naciskiem na rzemiosło wojenne. Założona została w marcu 1999 roku, chociaż niektórzy członkowie działali wcześniej w szeroko pojętym ruchu rycerskim. Drużyna jest więc jednym z pionierskich tego typu projektów na Pomorzu. Przez 18-lat na treningach łuczniczych i bojowych przewinęło się blisko 200 osób.
Obecnie w ramach drużyny są dwa nurty: pierwszy to rekonstrukcja okresu wczesnego średniowiecza- czasów Wikingów i Słowian czyli IX-XI wieku, druga zajmuje się okresem pierwszej połowy XV wieku, ze szczególnym uwzględnieniem inscenizacji grunwaldzkiej. Inogici przez 20 lat wzięli udział w ponad 200 turniejach w całej Europie i Chinach a nawet…występowali w półfinale programu Mam Talent i galach MMA i boksu. Członkowie drużyny na swym koncie mają wiele medali w mistrzostwach Polski i świata w walkach rycerskich i łucznictwie tradycyjnym. O drużynie można by pisać długo, więc niech więc ten artykuł będzie traktowany jako przyczynek, pokazujący też rozwój i profesjonalizację rekonstrukcji wieków średnich.
A jak to wszystko się zaczęło? Nazwa Inogici wywodzi się od łacińskiej nazwy gryfa, wiec jej tłumaczenie należałoby przedstawić jako Gryfici. Gryf jako symbol Pomorza widnieje na tunikach, tarczach i sztandarach.
Najemnicy a nie rycerze
Drużynowa strażnica wybudowana grubo ponad dekadę temu w lesie
– Zaczęło się wszystko w zasadzie samo. W latach 90-tych ubiegłego wieku było ogromne zapotrzebowanie wśród młodzieży na tworzenie tzw wówczas bractw rycerskich. Mnie również to dopadło, bo od 94/95 roku coś-tam sobie w tym temacie działałem. Były to czasy ogromnego rozkwitu tzw. ruchu rycerskiego. Po pierwszych rozczarowaniach tworzącym się „klimatem” stwierdziłem, że ludzie z którymi się zetknąłem nie do końca mają tę samą idee co ja i postanowiłem zrobić coś innego. Dla mnie, który swoje wartości wyniosłem z harcerstwa, najważniejsze były honor, męstwo i szlachetność, ale również pokora i szacunek do innych – opowiada Adam „Benedict” Maślaczyk, założyciel i pierwsy kapitan drużyny – Te wartości chciałem krzewić i przekazywać innym. Nie wszyscy rozumieli to tak samo i stąd wzięły się nieporozumienia na początku odtwórstwa w Polsce. Buta i pycha, które były wówczas pieczołowicie przez niektórych pielęgnowane i utożsamiane ze stanem rycerskim odstręczały mnie do tego stopnia, że grupa którą założyłem w marcu 1999 roku nazwałem Oliwską Drużyną Najemną INOGICI, żeby nie nawiązywać w żaden sposób do tzw. wówczas rycerstwa. Niestety Ci z którymi chciałem to robić byli jeszcze bardziej rozgoryczeni niż ja i dlatego postanowiłem działać sam. Na całe szczęście byli też ludzie, którzy potrzebowali, żeby ktoś im pokazał drogę i poprowadził. Kodeks, w którym zawarłem moją wizję szlachetności, stał się źródłem inspiracji dla wielu młodych ludzi. W czasach największej popularności w Inogitach było około 40 osób – wspomina początki honorowy kapitan drużyny.
Prolog – pokazy i turnieje
Początki nie należały jednak do łatwych. Brakowało źródeł, rzemieślnicy dopiero raczkowali w swoim fachu. Strojem obowiązującym w wielu drużynach był więć – „biały ninja” – czyli lniany, prosty ubiór. Podstawowy oręż? Miecz półtoraręczny – ciężki, toporny, w niczym nie przypominał współczesnych broni rekonstrukcyjnych. Turnieje odbywały się dość rzadko, więc, oprócz treningów, często spotykano się także na pokazach. Przełom XX i XXI wieku był bowiem boomem na „bractwa rycerskie”. Każda impreza chciała więc mieć pokaz swoich „rycerzy” – najczęściej teatralizowaną scenkę walki na długie miecze. Często te występy były poprzedzane edukacją historyczną, skierowaną szczególnie do najmłodszych.
W tym czasie w drużynie pojawiają się też nurty, które na długi czas zdominują mapę wydarzeń. Część członków drużyny uzbroiła się na Grunwald, część jednak wolała rekonstuować wczesne średniowiecze. Często jednak te podziały właściwie nie istniały – ten sam fighter przywdziewał i szyszak słowiański, jak i zbroję płytową. W latach 2005-2011 wczesne średniowiecze miało jednak swój mocny epizod – efektem którego są liczne wygrane i miejsca na podium zarówno w walce, jak i łuku.
Walki w klatce
Rekonstrukcja nadal się oczywiście rozwijała i w 2011 roku zapadła decyzja, że mistrzostwa świata w Sportowych Walkach Rycerskich będą w Warszawie. Oczywiście, Inogitów nie mogło w tym zabraknąć i trzej fighterzy – Sylwester Koper, Piotr Celej i Damian Walter z powodzeniem rywalizują w Polskiej Lidze Walk Rycerskich – najpierw w ramach drużyny Sierotki, później w Fabryce Świń. Efektem – tytuły wicemistrzów Polski i brąz na świecie. Co ciekawe, sportowi rycerze rodem z Inogitów brali także udział w programie „Mam Talent”, gdzie doszli do półfinału, a także jako pierwsi w Polsce wystąpili w oktagonie podczas gali MMA.
Gizycka Noc Gladiatorów – walka wieczoru na gali MMA
Również łucznicy parli wciąż do przodu – Jędrzej Malinowski wziął udział w mistrzostwach świata w… Tybecie. Teraz drużyna specjalizuje się przede wszystkim w tradycyjnym łucznictwie terenowym, gdzie strzela się do… piankowych odlewów zwierząt. Organizowany przez członków drużyny w Pawłowie turniej 3 D cieszy się opinią jednego z najlepszych w północnej Polsce.
Idea
Członkowie drużyny podkreślają jednak, że nie sukcesy są ważne, a najważniejszym elementem jest możliwość zawarcia przyjaźni na całe życie. Przez 20 lat istnienia Inogitów przewinęło się przez treningi około 200 osób, które bardzo często nadal pozostają w serdecznych i bliskich relacjach tak często zapominanych we współczesnym świecie.
Dawne dzieje na polanie
– Inogici to coś więcej niż grupa przypadkowych ludzi. Jest to idea, która potrafi scalić różnych ludzi w grupę przyjaciół, którzy pomimo zmieniającego się świata i zmieniających się ich samych czyją ze sobą ogromną wieź, która trwa pomimo upływu czasu. Dziś zmieniło się niemal wszystko. Teraz rekonstrukcja historyczna to profesjonalne odtwarzanie minionych epok na wszytkach płaszczyznach, stroje, walka, życie codzienne. Wtedy było to jedynie chwilowe wyprawy przyjaciół w niezwykły i tajemniczy świat – mówi Adam Maślaczyk – Myślę, że właśnie to scala do dziś Inogitów. Może w dzisiejszych czasach, zwłaszcza dla ludzi którzy ocenie zajmują się rekonstrukcją, może to brzmieć dość dziwnie, ale wówczas właśnie tak było. Ogólnie pojęty ruch rycerski wywodzi się w głównej mierze z fascynacji fantastyką. Przeszło dwadzieścia lat temu nie było rekonstrukcji, była zabawa w rycerstwo. Ja sam nigdy nie uważałem się za rycerza, natomiast żyję w głębokim przekonaniu, że nie trzeba być szlachetnie urodzonym żeby być szlachetnym człowiekiem – konkuduje założyciel drużyny.
Trening w roku 1999
1 KOMENTARZ
ZOSTAW ODPOWIEDŹ
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Bardzo miło wspominam czas spędzony z Wami w Radzyniu i na Grunwaldzie ? Były to szalone lata młodości, które na zawsze zostaną w mojej pamięci ? Przesyłam pozdrowienia i uściski!