Poddałem się deprywacji sensorycznej. Godzina odpływu w kapsule [TEST]
Lubię nietypowe rozrywki. W tej ciekawości trafiłem do kapsuły opływowej. Zobaczcie o co w tym chodzi.
„Wchodzisz do wnętrza kapsuły. Naciskasz przycisk. Właz opuszcza się z cichym szumem. Ciepła, aksamitna w dotyku woda unosi Cię bez wysiłku. Możesz całkowicie rozluźnić ciało, poddać się, odpuścić… Gdy poczujesz się komfortowo, możesz wyłączyć oświetlenie, aby pozwolić odpocząć oczom. Z podwodnych głośników sączy się hipnotyczny, kołyszący szum oceanu. Rozpływasz się. Wyciszasz. Przestajesz mieć granice. Seans trwa godzinę, lecz w trakcie możesz stracić poczucie czasu. Na zakończenie seansu znów pojawiają się dźwięki, które wskazują Ci drogę do brzegu. Światło. Kapsuła się otwiera. Witamy z powrotem w rzeczywistości!” – to przeczytamy na stronie jednej z firm zajmującej się floatingiem, czyli głębokim relaksem w stanie umysłu charakterystycznym dla hipnozy lub jogińskiej medytacji.
Zacznijmy, jak Rzymianie, ab ovo. Lokal, w którym poddałem się floatingowi mieścił się na jednym z nowych osiedli w Warszawie. Podpisanie dokumentów – pytania o paranoję, schizofrenię i… zapalenie ucha. Potem prysznic i wchodzę do słonej, gęstej wręcz, wody. Zamykam (za pomocą panelu sterowania, jest też przycisk paniki) kapsułę i przy dźwiękach szumu fal zanurzam się w wodzie… i myślach. Dźwięki ustają po 10 minutach. Ciało jest już odprężone, ale brak podkładu dźwiękowego powoduje, że nerwowo się chwilę ruszam. Słona woda bez problemu utrzymuje mnie na powierzchni i oddaję się rozmyślaniem. Kilka tematów, na które nie miałem czasu – czy komórki nerwowe były wydajniejsze? Nie wydaje mi się, chociaż z pewnością plusem był brak przebodźcowania, które mi towarzyszy na co dzień. Uczucie leżenia na wodzie zmienia się w podobne do leżenia na wygodnym materacu.
Nagle znów słyszę szum morza i pukanie do drzwi w pomieszczeniu z kapsułą. Godzina minęła, chociaż od końca „wstępnego” szumu wydało mi się, że było to kilkanaście minut. Czy miałem omamy, „chore jazdy”? Zdecydowanie nie, chociaż jak raz się poprawiałem w kapsule okazało się, że ręce mam ułożone zupełnie inaczej niż mi się wydaje. Wypoczęty? Zdecydowanie. Gdybym w tym samym czasie uciął sobie godzinną drzemkę na pewno nie odpocząłbym tak samo. Świeżość umysłu? Miałem takie wrażenie, chociaż nie wiem, czy to nie wpływ autosugestii. Kiedyś jednak wrócę do kapsuły deprywacji sensorycznej i odpocznę jeszcze raz.