Bohosiewicz opowiada o kłótni z synem. Dopuściła się przemocy?
Coraz więcej gwiazd i celebrytek z chęcią opowiada w mediach o swoich dzieciach. Niewiele jest jednak osób, które otwarcie przyznają, że macierzyństwo okazało się dla nich prawdziwym wyzwaniem i czasem maja problemy z wychowaniem swoich dzieci. Sonia Bohosiewicz jest natomiast matką, która dzieli się ze swoimi fanami nawet kłótnią z 8-letnim synem.
Aktorka Sonia Bohosiewicz, mama 8-letniego Teodora i 5-letniego Leonarda, podzieliła się z fanami nagraniem, w której opowiada o kłótni ze swoim starszym synem. Aktorka przyznaje, że choć na zdjęciach wszystko może wyglądać świetnie, rodzinny wyjazd na narty może być bardzo stresujący.
– Ale jest super na nartach z dziećmi… Rzecz jest w tym, że na zdjęciach wszystko wygląda bardzo ładnie i naprawdę jest tu ślicznie. Ale żeby ubrać dzieci, zapiąć im te wszystkie buty, przypilnować, żeby miały skipassy…. Naprawdę wstaliśmy o pół godziny wcześniej niż wczoraj, by wszystko zdążyć zrobić. Poszliśmy na śniadanie. Już na śniadaniu się denerwowałam, że dzieci za bardzo się bawiły niż jadły. Już wiedziałam, że uciekają cenne minuty. Wtedy jeszcze byłam bardzo miła – mówi na nagraniu Bohosiewicz.
Bohosiewicz obwinia się o przemoc
– Potem weszliśmy do pokoju, gdzie Teodor nie był w stanie znaleźć swoich snow pantsów, swoich rękawiczek, swojego wszystkiego. Ja na niego krzyczałam, że 8-letni chłopiec już powinien dbać o swoje rzeczy i nie jest malutkim lelusiem. Ale kiedy przekomarzał się ze mną, że mu nie podałam kurtki, a ja mu podałam kurtkę to w tym momencie rzuciłam kaskiem o podłogę. Usiadłam w pokoju powiedziałam, że nigdzie na narty dziś za karę nie pójdzie, a ja też nigdzie nie idę. Położyłam się i udawałam, że mnie nie ma – opowiada aktorka.
Trzeba przyznać, że zachowanie aktorki bardziej przystoi dziecku, a niżeli matce, ale w gruncie rzeczy nic złego się nie stało. Bohosiewicz sama z resztą dostrzega, że jej reakcja była nieodpowiednia.
– Czy zupełnie idiotycznie to jest? Dopuściłam się koszmarnej przemocy, byłam wredna, nie pozwalałam się przeprosić. Oczywiście wiedziałam, że musiałam go w 3 minuty zabrać. W 3 minuty później byliśmy w garażu, zapinałam mu buty, robiłam to obcesowo, niemiło. W końcu oddalam go trenerowi i poszedł jeździć. A ja siedzę tutaj i mówiąc szczerze mam płacz na końcu nosa, że jak jemu by się coś stało, a ja się z nim rozstałam w takim idiotycznym nastawieniu. Chyba zaraz znajdę tą grupę, pojadę i go przeproszę za to, że tak się zachowywałam – stwierdza Bohosiewicz.
– Przemyślałam to jeszcze raz, chyba sobie wcześniej kupię kawę i Bombardino. Potem zobaczę, czy rzeczywiście aż mi tak żal. Postanowiłam, że przeproszę Teodora, ale dopiero w porze lunchu, bo teraz jakoś jestem zajęta – zakończyła aktorka.
Miejmy nadzieję, że między mamą a synem panuje już zgoda.
Fot. Instagram soniabohosiewicz