Rekordowy Open’er Festival
Czy jest na świecie inny festiwal, na którym absolutna mega-gwiazda muzyki rockowej, Red Hot Chili Peppers wspólnie z wielotysięczną publicznością intonuje piłkarską przyśpiewkę, na dodatek bezbłędnie, praktycznie czystą polszczyzną? Mamy wrażenie, że nie. A Open’er jest właśnie takim miejscem, gdzie nawet kolejny z rzędu koncert w ramach światowego tour’u, staje się dla artystów wyjątkowym przeżyciem. Na zakończonym 2 lipca 2016 r. piętnastym Open’erze takich przeżyć były setki tysięcy. Zarówno po stronie wykonawców, jak i publiczności. Jak podaje organizator festiwalu Alter Art: w imprezie wzięło udział 120 tysięcy osób.
Florence & The Machine, Red Hot Chili Peppers, Pharrell Williams – nie tylko na papierze ten skład wyglądał rewelacyjnie. Sprawdził się również na scenie. Florence, królowa barokowego popu, Red Hot Chili Peppers w znakomitej formie i szczęśliwy, niezwykle optymistyczny Pharrell Williams. Każdy z żelaznym zestawem swoich najważniejszych utworów, ale i niespodziankami. Red Hot Chili Peppers grający „Warszawę” Davida Bowiego, a Florence wyczekiwany przez fanów „Third Eye”, specjalnie dla polskiej publiczności. Swoją obecność w sobie tylko właściwy sposób zaznaczył Wiz Khalifa. Amerykański raper bez wątpienia miałby z kogo rekrutować członków tzw. Taylor Gangu.
W piątkowy wieczór 1 lipca LCD Soundsystem udowodnili, że wcześniejsza emerytura nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Ich tegoroczny powrót na światowe sceny jest nie tylko jednym z muzycznych wydarzeń roku, ale również przeczy obiegowej opinii, że reaktywacje mają na celu wyłącznie finansowy aspekt. Znakomita forma zespołu Jamesa Murphy’ego zapewniła nam jeden z najbardziej pamiętnych open’erowych koncertów ostatnich lat. Natomiast Sigur Rós postawili na mroczne, ale piękne emocje, konstruując przekrojowy występ, idealny dla polskiej publiczności, rozkochanej w nich tak, jak Islandczycy kochają swoją reprezentację piłkarską.
Fenomenalne koncerty na Tent Stage zagrali PJ Harvey oraz kalifornijska formacja At The Drive In. To wykonawcy, którym nie jest obcy społeczny etos, próby poszukiwania idealnego środka między muzyką jako rozrywką, a jej rolą edukacyjną, wskazującą punkty zapalne współczesnych czasów. Takie występy muszą budzić respekt i cieszy fakt, że w kolejce czekają kontynuatorzy takiego myślenia, by wymienić Savages i Grimes, projekty dowodzone przez charyzmatyczne kobiety, wykorzystujące swoją rolę liderek.
The Last Shadow Puppets i Tame Impala oraz The 1975 i Bastille to przykłady zespołów, które światowe festiwale w kolejnych latach będą ogłaszać headlinerami. Każdy z koncertów tej czwórki był ogromnym krokiem w tym kierunku, co chyba cieszy każdą ze stron – fanów, organizatorów i ich samych.
Co roku kończymy festiwal z przekonaniem, że polska muzyka nie tylko ma się świetnie, ale także jest integralnym elementem całego line-upu. Nieprzekonani powinni posłuchać relacji z dowolnego polskiego koncertu tegorocznej edycji. Dawid Podsiadło jest na dobrej drodze, by stać się przyszłym headlinerem, nie ma co do tego wątpliwości. Maria Peszek potraktowała swój występ jak manifestację, jeden długi protest song i tego oczekiwano. Kortez i Rysy, debiutujący na scenie zaledwie w ubiegłym roku, dziś wypełniają szczelnie open’erową scenę Tent. KAMP! mimo trudnych warunków atmosferycznych gromadzą pod sceną tłum i grają mocny, elektroniczny set. Hip hop, który ma w Polsce wiele twarzy, na Open’erze pokazuje tę otwartą, inteligentną, radosną ale i krytyczną. Świetne koncert zagrali: Łona i Webber, Małpa, Rasmentalism i najmłodszy w tym składzie Otsochodzi. I skoro przy młodej krwi jesteśmy, to znowu elektronika, tym razem na zamknięcia scen – Zamilska i JAAA! Ale było także jedno szczególne otwarcie sceny. Zbigniew Wodecki z towarzyszeniem Mitch & Mitch w kilkanaście sekund znalazł porozumienie, z publicznością młodszą od niego niekiedy o półtora pokolenia.
Dwa muzea – Sztuki Nowoczesnej z Warszawy oraz Emigracji z Gdyni, 3 spektakle teatralne, blisko 20 filmów w ALTERKINIE, Fashion Stage, spotkania z pisarzami, Silent Disco i 3 transmisje piłkarskie, w tym ćwierćfinałowy mecz Polaków – to również przeżyliśmy w tym roku na Open’erze.
Gdynia na Open’erze
Tego lata openerowa scena stanęła także w samym centrum Gdyni, o przysłowiowe dwa kroki od plaży. Koncerty odbywały się w muszli na Placu Grunwaldzkim, u stóp Kamiennej Góry. Na ogromnym trawniku, rozciągającym się pomiędzy Teatrem Muzycznym a Gdyńskim Centrum Filmowym, openerowicze mieli do dyspozycji leżaki i specjalnie przygotowaną do wypoczynku miękką murawę.
Koncerty na GDYNIA OPEN STAGE odbywały się we wszystkie festiwalowe dni, w godzinach niekolidujących z imprezą na lotnisku. I co ważne, na Placu Grunwaldzkim wszyscy, nie tylko osoby z opaskami Open’er Festivalu, słuchali muzyki za darmo! Na scenie w godzinach 11.00 – 15.00 wystąpiły „młode” zespoły muzyczne.
Natomiast na terenie lotniska na uczestników Open’era czekała specjalna strefa przygotowana przez Gdynię. W tym roku był to spektakularny projekt Muzeum Emigracji, którego centralnym punktem była wideoinstalacja światowej sławy artysty, Krzysztofa Wodiczki Goście. Do pawilonu, w którym prezentowana była instalacja, prowadziła wystawa Gdynia miasto przyszłości. To dwa kontenery, będące symbolicznie dwoma obliczami Gdyni – to oblicze miasta za dnia i w nocy. Dzień to historia 90 lat pokazana poprzez budowle, sukcesy, port, mniejszości, migracje, wojnę, wysiedlenia, dzieje morskie, egzotykę. Pawilon Noc to bary portowe, spelunki, hazard i przemyt, słynne ucieczki w okresie PRL, marynarze i ciemne interesy. Takiej Gdyni nie można już zobaczyć, ale można było jej doświadczyć w strefie Gdyni na Open’erze 2016!
Nowością w tym roku była także przygotowana przez Gdynię Strefa Sportu. Już w przeddzień festiwalu aktywnie można było spędzać czas na boiskach do siatkówki i piłki nożnej. Były też zajęcia fitness oraz joga i zumba.
źródłó, fot. miasto Gdynia
______________
Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.