Skandal w teatrze

teatr life4styleDo tej pory wydawać by się mogło, że gwizdy czy obrzucanie jajkami to działka showbiznesu. Nikt się chyba nie spodziewał, że kojarzona z kulturą wysoką – sztuka – stanie się powodem mało eleganckiego skandalu. O tym na własnej skórze przekonali się aktorzy z krakowskiego Teatru Starego. 

Krakowska placówka to miejsce szczególne dla polskiego teatru. Widzom przyzwyczajonym do odgrywania monologów w kostiumach z epoki, najwidoczniej nie przypadła do gustu wizja nowego dyrektora: Jana Klaty.  To właśnie jego adaptacja „Do Damaszku” spowodowała oburzenie konserwatywnej części widowni. Zniesmaczeni widzowie najpierw krzyczeli „Hańba”, a następnie ostentacyjnie opuścili salę. Jedni mówią prowokacja, inni, że to właściwa reakcja na nędzny spektakl w stylu „sztuka dla sztuki”. Jedno jest pewne – takiej awantury polski teatr dawno nie widział. Wydarzenie to, może być początkiem dyskusji na temat kondycji i roli sztuki w obecnym świecie.

Sodoma i Gomora

Prawicowe środowiska są bardzo przywiązane do tradycji Teatru Starego. O samej sztuce mówią: pustka intelektualna. Do Klaty od początku mieli wiele zastrzeżeń. Zarzucają mu obrazę moralności i używanie nadmiernej ilości podtekstów seksualnych do ukrycia zwykłego braku talentu. To, czy ich akcja podczas „Do Damaszku” była zaplanowana nie ma większego znaczenia. Wszystko i tak sprowadza się do konfliktu między przeciwnikami i zwolennikami zmian. 

„Szkoda czasu na bzdury”

Ci drudzy są zdania, że grzeczny teatr, unikajacy tematów tabu, dawno się skończył. A w zasadzie, nigdy nie powinien istnieć, bo to zaprzecza podstawowym celom sztuki. Nie można oburzać się na wykorzystywanie motywów seksualnych, bo to tak, jakby nie można było mówić o nieuleczalnych chorobach. Oba tematy są trudne i nieodłącznie związane z człowiekiem. Żebyśmy przestali się bać o nich rozmawiać, ktoś musi zacząć. Reżyserzy pokroju Warlikowskiego, Jarzyny, czy właśnie Klaty w ten sposób rozumieją sztukę. Z resztą ten ostatni, zniesmaczony zachowaniem grupy widzów, sam zaczął zachęcać ich do wyjścia…

Jeszcze sztuka czy już kicz?

Granica między kontrowersyjnym przekazem, a zwykłym kiczem jest bardzo cienka. Niektóre rzeczy trzeba pokazać, inne natomiast wydają się zbędne. Ta debata wraca za każdym razem, kiedy na scenie widzimy goliznę czy słyszymy przekleństwa. Czasami faktycznie ilość pseudointelektualnych metafor jest zabójcza i nie świadczy dobrze o twórcy. Jednak, cokolwiek by się nie działo na scenie lepiej traktować to z dystansem. Jeżeli ktoś ma słabe nerwy i nie lubi niespodzianek, pomocne będzie wcześniejsze przeczytanie recenzji.

Katarzyna Mierzejewska, fot. Magda Hueckel


ZOSTAW ODPOWIEDŹ