Sześciolatki do szkoły- „za” i „przeciw”
Ten temat nie przestaje budzić kontrowersji. Nie milknął dyskusje między przeciwnikami a zwolennikami posyłania sześciolatków do szkół. Czy consensus jest w ogóle możliwy?
Ministerstwo Edukacji Narodowej nie spodziewało się takiej fali protestów, organizowanych przez rodziców. Tymczasem konflikt przybiera na sile.
Przeciwnicy reformy edukacyjnej twierdzą, że szkoły nie są przygotowane na przyjęcie dodatkowej, bardzo licznej grupy dzieci. Ich zdaniem większość szkół w Polsce jest w bardzo złym stanie technicznym, brakuje sal, panuje przepełnienie. Według rodziców najgorszy jest brak podziału na strefy dla młodszych i dla starszych dzieci, co naraża maluchy na agresję i przemoc ze strony starszych kolegów. Ponadto wyposażenie sal pozostawia wiele do życzenia.
Nowa reforma programowa oznacza wymianę wszystkich podręczników, co w dobie kryzysu finansowego również spędza sen z powiek wielu rodzicom.
Rodziców popierają właściciele i pracownicy przedszkoli. Zgodnie twierdzą, że posyłanie sześciolatków do szkoły jest dla nich emocjonalnie i społecznie szkodliwe, a rządowe hasła zachęcające do wcześniejszego posyłania dzieci do szkół są propagandowe i nieprawdziwe. Uważają, że mają one na celu jedynie pozyskanie oszczędności finansowych, kosztem wychowania dzieci do lat sześciu. W nagłośnieniu problemu miała pomóc kampania reklamowa „Ratuj Maluchy”, w której udział wzięli ludzie znani z pierwszych stron gazet, m.in. Kasia Cichopek, Paulina Holtz czy Marcin Dorociński .
A co na to wszystko mówią osoby, które uważają, że obniżenie wieku szkolnego jest właściwą decyzją? Ich zdaniem małe dziecko ma większe możliwości intelektualne. Szybciej przyswaja wiedzę dlatego wiek przedszkolny to najlepszy czas na uczenie się. Ponadto u małych dzieci najłatwiej zapobiegać ewentualny trudnościom w nauce. Najczęściej powtarzany argument „za” dotyczy programu nauczania w „zerówce”. Jest on niemal identyczny jak ten w I klasie. Większość dzieci rozpoczyna naukę w szkole z umiejętnością czytania, liczenia w zakresie 10 i nierzadko również pisania. Cały pierwszy semestr klasy I powtarza to, co już umie, co powoduje znudzenie i zniechęcenie.
Pedagog Dorota Zawadzka (Superniania) apeluje do rodziców, by nie wmawiać dzieciom, że idąc do szkoły dzieje im się krzywda, że szkoła to straszne i niebezpieczne miejsce. To prosta droga do niskiej samooceny i lęków, efektem czego mogą być niepowodzenia szkolne.
W większości krajów Europy obowiązek szkolny dotyczy dzieci, które ukończyły 6 lat. Zatem może nie taki diabeł straszny…?
Paulina Ostapiuk, fot.