Słoneczna komedia na 6. piętrze

PB062855Wczoraj, tj. 06.11.2013 roku, w Teatrze 6. piętro mieliśmy przyjemność oglądać medialne urywki spektaklu „Słoneczni chłopcy” Neila Simona. Jest to sztuka znakomitego amerykańskiego dramatopisarza, należy do komedii z najwyższej półki, które z humorem, ironią i wyrozumiałością opowiadają o życiu w jego małostkach, wstydach i upadkach.

Dzieło powstało w 1972 roku i od samego początku cieszyło się wielką popularnością, zdobyło wiele prestiżowych nagród teatralnych,  było grane na wszystkich kontynentach, parokrotnie święciło tryumfy na Broadwayu, doczekało się wielu adaptacji telewizyjnych – w jednej z nich zagrał sam Woody Allen, a jej wersja filmowa otrzymała ponad 20 nominacji i nagród, z Oscarem i Złotym Globem włącznie.

Reżyserką w polskiej sztuce jest Olga Lipińska, która powraca po wielu latach nieobecności na warszawskich scenach. Do tego gra dwóch wspaniałych aktorów Piotra Fronczewskiego, jako Willego Clarka i Krzysztofa Kowalewskiego, wcielającego się w rolę Ala Lewisa, czynią z nadchodzącej premiery wyjątkowe wydarzenie teatralne, które powinno się znaleźć w kręgu zainteresowania każdego maniaka teatralnego.

Całe spotkanie medialne było dobrze zaaranżowane, odbyło się generalne powitanie przez dwóch prowadzących Teatru 6.piętro, dyrektora naczelnego Eugeniusza Korina oraz Michała Żebrowskiego. Po krótkich próbach gry aktorskiej, mogliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o nadchodzącym premierowym repertuarze od pierwszoplanowej obsady:

Panie Krzysztofie, sztuka jest o komikach, którzy znali się dobrze, współpracowali ze sobą, a potem coś się między nimi popsuło. Co takiego się stało?

Krzysztof Kowalewski: Tych komików nigdy nie łączyła dobra więź, ponieważ jeden był lepszy od drugiego. Ale w jakiś sposób byli związani ze sobą, że ostatecznie ponad trzydzieści lat pracowali razem. Sztuka opowiada o egzystencji dwóch starych ludzi, którzy bardzo długo się nie widzieli. Przez ten cały czas pogrążali się indywidualnie w tej starości i nagle los ich razem połączył. Powodem tego był siostrzeniec, który jest agentem. Stacja telewizyjna zaprosiła ich do wspólnej pracy. Jest to w jakimś stopniu dla nich szansa, ponieważ stacja płaci im dużo pieniędzy.piotr i krzysztof

Czy można powiedzieć, że Pan oraz Piotr Fronczewski to swoisty pojedynek dwóch mistrzów?

Krzysztof Kowalewski: To nie jest pojedynek, na scenie tylko idioci się pojedynkują, prędzej współpraca. Ja przejmuję trochę jego obowiązków, a on trochę moich.

Jak się Pan czuje na 6. piętrze?

Krzysztof Kowalewski: Ja bywałem wyżej. Fajna duża sala, miły zespół.  

Widzimy w spektaklu, dwóch mężczyzn, którzy za sobą nie przepadają, muszą pod wpływem propozycji  zacząć razem współpracować. Czy w życiu prywatnym zdarzyło się Panu pracować z kimś, kogo Pan nie lubi?

Krzysztof Kowalewski: To jest życiowa sytuacja. Zawsze może się to zdarzyć. Ja mam bardzo dużo szczęścia, ponieważ mam przyjemność pracować w jednym zespole prawie czterdzieści lat, wszyscy bardzo dobrze się znamy. Czasami przychodzą nowi ludzie, ale tacy których się bardzo łatwo akceptuje. Jeśli chodzi o teatr to nigdy nie miałem z tym problemu.

Woli Pan grać w sztuce komediowej, czy wręcz przeciwnie, interesują Pana poważniejsze role?

Krzysztof Kowalewski: Dla mnie to w ogóle nie ma znaczenia, najważniejsza jest dobra literatura. I do płaczu i do śmiechu.

Panie Piotrze, co to za historia, proszę powiedzieć co się dzieje na scenie?

Piotr Fronczewski: Jest to spektakl światowy, pełen dystansu. Neil Simon jest autorem sztuki. Ma bardzo specyficzne poczucie humoru. Jest na tyle uniwersalny, że można go zrozumieć na każdej szerokości geograficznej. Opowiadamy historię dwóch starych aktorów, będących w permanentnej niezgodzie. Przypomina stare małżeństwo, które jest na siebie skazane. Związek ten odżywia się konfliktem i niezgodą, ale te dwie osoby nie potrafią tak naprawdę bez siebie żyć. To zabawna historia o życiu i niespodziankach, które cały czas nam towarzyszą.  

Jak wygląda współpraca z Panią Olgą, reżyserką sztuki oraz całym zespołem?

Piotr Fronczewski: Znamy się bardzo długo. Wiemy o sobie już wszystko, albo prawie wszystko. Podstawą w tym fachu jest dobre towarzystwo, wiadomo w każdym zawodzie jest to potrzebne. Jednak tutaj zachodzi między nami pewna bliskość, kiedy znajdujemy się w sytuacjach kameralnych, można powiedzieć intymnych. Trzeba być skoncentrowanym, uważnie słuchać, bo jak dochodzi do jakiejś wpadki to grozi katastrofą ogólną. Trzeba drugą osobę darzyć zaufaniem. Towarzystwo gwarantuje codzienny poziom rozmowy, pewien światopogląd, który pomaga na scenie i w życiu.

Dziękujemy bardzo!

Premiera spektaklu 9 listopada 2013.

Opracowała: Marta Adamczyk, Rozmowa: Marta Laskowska, Marta Adamczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ