Niebezpieczna wirtualizacja życia
Większość społeczeństwa nie jest w stanie wyobrazić sobie bez niego nawet jednego dnia. Służy nam niemal do wszystkiego – płacenia rachunków, robienia zakupów oraz wykonywania wielu innych czynności, a mowa o internecie. To również jedno z narzędzi, które służy do utrzymywania kontaktów z bliskimi nam osobami. Oprócz wielu zalet ma także swoje wady, jedną z nich jest sprzyjanie wirtualizacji życia społecznego. W sieci szukamy przecież ucieczki przed rzeczywistością, która nas otacza.
Dla wielu osób świat wirtualny jest drogą do innego, czasami lepszego życia. Na portalach społecznościowych kreujemy swoje drugie ja. Bardzo często nasz wizerunek w internecie odbiega od tego prawdziwego. Udajemy osoby, którymi wcale nie jesteśmy. Niejednokrotnie główną przyczyną takich działań jest próba ucieczki od problemów, z jakimi musimy się zmierzać. Udajemy, ponieważ szukamy azylu od zmartwień jakie nas trapią, ale nie zawsze sobie z nimi radzimy. Brak kontaktów zamieniamy w szukanie wirtualnych znajomych. Poznajemy ludzi poprzez chat, a niekiedy poprzez portale randkowe. Nagminnie zamiast spotkań w kawiarni, klubie stawiamy na godzinne rozmowy przez komunikatory internetowe. Tym samym wybieramy izolację od świata. Należy pamiętać, że człowiek jest istotą społeczną. W swoim życiu potrzebujemy bezpośrednich kontaktów z drugim człowiekiem. Nawet najlepsze aplikacje które dają możliwość rozmawiania i jednocześnie obserwowania drugiej osoby, nie zastąpią nam spotkań twarzą w twarz z drugim człowiekiem.
W wirtualnym życiu każdy wykonywany przez nas krok jest jednocześnie krokiem w stronę innych ludzi. Zazwyczaj wszystkie wstawiane przez nas zdjęcia oraz napisane posty mają na celu przypodobanie się innym ludziom. Oczekujemy lajków od swoich „znajomych”, którzy niejednokrotnie nie mówią nam nawet cześć na ulicy. Fotografie przez nas umieszczane często nie ukazują naszego prawdziwego życia, a wręcz przeciwnie, ukazują kompleksy jakie w nas drzemią. Facebookowy ekshibicjonizm w ostatnim czasie rośnie w siłę. Na portale wstawiamy posty, których głównym celem jest podniesienie poczucia własnej wartości. Łapka w górę równa się wyższa samoocena. To właśnie w sieci szare myszki zamieniają się w supergwiazdy.
Po co to udawanie? Każdy z nas powinien pamiętać, że najważniejsze to być sobą. Własną wartość powinniśmy podnosić poprzez kształtowanie i ulepszanie samego siebie. Wstawianie zdjęć oraz pisanie historii o niesamowitych rzeczach jakich dokonaliśmy, a które nie zawsze mają odzwierciedlenie w rzeczywistości pomoże, ale tylko na chwilę.
Jednym z niebezpiecznych zjawisk, jakie można dostrzec w internecie, jest ostra krytyka ludzi przez ludzi. Na popularnych forach potrafimy bez zastanowienia obrażać innych. Zazwyczaj nie zdajemy sobie wtedy sprawy z tego, jak ogromną moc ma słowo pisane. Mamy coraz większy problem z bezpośrednim wyrażaniem swoich uczuć i emocji. Niejednokrotnie złość skrywamy głęboko w sobie . Nie mówimy innym wprost, co nam nie pasuje oraz co nas boli. W XXI wieku internet stał się naszym najlepszym przyjacielem, a zarazem powiernikiem uczuć. W sieci wylewamy wszystkie swoje żale, a jest to wynik naszej słabości. Rzeczywistość i problemy z jakimi musimy się w niej mierzyć nas przerastają. Czasami nieświadomie możemy skrzywdzić drugiego człowieka.
W dobie mass mediów wirtualizacja życia jest powszechnym zjawiskiem. Dla niektórych internet stał się przepustką do lepszego świata. W sieci wiele osób kreuje na nowo swój obraz. Musimy pamiętać, że ucieczka przed rzeczywistością jest jedynie krótkotrwałym rozwiązaniem. Prędzej czy później przyjdzie nam zmierzyć się z realnym światem.
Malwina Ryś