Kożuchów

Jest takie miasto w Polsce, gdzie wszyscy bawią się historią

W miniony weekend odwiedziłem Kożuchów. To co zobaczyłem w małym mieście nieopodal Zielonej Góry zaskoczyło mnie i zdziwiło.

Na różnego rodzaje festiwale historyczne jeżdżę już od ponad 15 lat. Przemierzyłem cały kraj wzdłuż i wszerz, a nawet dalej – docierając do słonecznych miejsc takich jak Barcelona czy Saloniki. Wielkie miasta i kaszubskie wioski. Niewiele więc mogło mnie zaskoczyć. Okazuje się jednak, że się myliłem.

Kożuchów, niewielka, urokliwa mieścinka na zachodzie kraju. Nie ma tu blokowisk z PRL, ani też szklanych wieżowców. Gdyby przefiltrować zdjęcia to wyglądałyby jak przedwojenne pocztówki. Co roku w mieście odbywa się turniej rycerski poprzedzony przemarszem, na które i ja trafiłem. Turniej był wspaniały, ale to właśnie parada mnie zaskoczyła.

https://www.facebook.com/zamekkozuchow/posts/799655616908469

Uczestniczyło w niej bowiem… 1,5 tysiąca osób, czyli ponad ósma część mieszkańców. Dodając do tego ludzi, którzy obserwowali korowód nagrywając telefonami jego przebieg należy szacować, że impreza zaangażowała lwią część kożuchowian. Co ciekawe, na wieczornym turnieju w fosie zamku zasiadło około 2 tysięcy osób. Nie liczby jednak tu są istotne co sama idea… W paradzie widać było mnóstwo lokalnych rodzin z przebranymi dziećmi, a nawet i rodzicami. Bębniarze, rekonstruktorzy, konni i wreszcie morze mieszczan bezpośrednio zaangażowanych w zabawę opartą o historię. To wszytko sprawiało, że czułem się jak w przysłowiowym „niemieckim miasteczku” gdzie sąsiedzi razem tworzą coś wyjątkowego! I nie jest ważne, że stroje nie są w pełni „historyczne”. Wśród uczestników bowiem było widać radość z poznawania i prezentowania historii. 

Miasta w ostatnich latach inwestują spore pieniądze na projekty integrujące lokalną społeczność. Jak Polska długa i szeroka mamy więc „dni sąsiadów”, „kino na trzepaku” czy inne lokalne imprezy. Często wyglądają one jednak tak, że na imprezę dotowaną grantem z publicznych pieniędzy przychodzi 10 czy 20 osób. Koszty sięgają zaś kilku tysięcy i ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że to zwyczajne wywalanie pieniędzy w błoto. Zupełnie inną sytuację zobaczyłem w Kożuchowie. Tu paradą rycerską żyło całe miasto, a później szkoły podstawowe prezentowały m.in. tańce historyczne, których dzieci uczyły się przez całe miesiące. Wszystko po to by podtrzymywać pamięć i tożsamość tego miejsca. Chapeau bas Kożuchów i przede wszystkim chapeau bas kożuchowianie! 

Kożuchów

1 KOMENTARZ

  1. Czy to zachód, wschód, północ, czy południe, nikt się nad prawdą historyczną nie ugnie.
    Nie można historii fałszować, każdego jest zdolna wcześniej czy później srodze wyprostować!
    Niech Kożuchów historią stoi, niech się wszyscy wesoło bawią, i niech nikt tego się nie boi!
    Pięknie miasto pokazało, że historię mają w duszy, niech tak będzie, oby jak najdłużej!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ