Grunge. Jak nosi się muzykę.
Grunge, to obecnie jeden z popularniejszych modowych trendów. Okrojony z muzycznego tła stał się dobrze sprzedawalnym produktem. Jak to się jednak stało, że ta ponura odmiana alternatywnego rocka przeniosła się na sklepowe półki? Historia i współczesne propozycje stylu.
Grunge narodził się w połowie lat 80. w klubowych zakamarkach Seattle. Odrzucał sceniczną teatralność ówczesnych rockmanów i coraz popularniejsze sztuczne, elektroniczne brzmienia. Bazował na nieco surowszych, „brudnych” brzmieniach gitary elektrycznej i mocnym przekazie tekstów. Grunge’owi artyści swoją muzyką wyrażali złość, nienawiść, rezygnację, czy ponadczasową autodestrukcję. Agresywne, depresyjne i ironiczne teksty okuwano w osobliwe aranżacje inspirowane hardcore punkiem, heavy metalem oraz indie rockiem. Głęboki przekaz tekstów odzwierciedlał często głębokość kieliszka, czy narkotykowego transu autora. Mała undergroundowa wytwórnia Sub Pop zdobyła popularność dzięki oryginalnemu stylowi rocka jej zespołów. Największą popularnością nurt cieszył się w pierwszej połowie lat 90. Eksplozję nowego stylu zawdzięczamy takim albumom jak Facelift Alice in Chains, Ten Pearl Jamu, Nevermind Nirvany i Badmotorfinger zespołu Soundgarden.
Po ogromnym komercyjnym sukcesie Nevermind, który zepchnął z pierwszej pozycji zestawienia Billboard 200 album Dangerous Michaela Jacksona, również Seattle zaczęło przeżywać swój renesans. W latach 80. miasto i okolice przeżywały silny kryzys gospodarczy w związku z rozkwitem ekonomicznym Kaliforni. Grunge opisywany był przez media, jako „próba zobrazowania miasta Seattle, jako muzyki” oraz „muzyczną wspólnotę”. Fala popularności przyniosła masową produkcje rzeczy mających związek z nurtem. Ku niezadowoleniu samych muzyków, krytycy muzyczni zaczęli postrzegać grunge, jako reklamę. Niechlujny wygląd muzyków zniesmaczonych przepychem scenicznych występów gwiazd rocka przyciągał uwagę. Niestety, twórczość prawdziwego grunge’u nie przetrwała próby czasu. Rozpady zespołów, których członkowie nie wytrzymali presji popularności i uciekali w nałogi oraz nastawiony na sukces komercyjny post grunge były głównymi motorami upadku popularności. Śmierć Kurta Cobaina w 1994 roku nie przesądzała o końcu popularności ruchu, ale niewątpliwie przyczyniła się do zniknięcia grunge’u z pierwszych stron gazet. Niektóre zrodzone na fali brzmienia z Seattle zespoły wciąż jednak koncertują i nagrywają nowe albumy. Wśród słuchaczy rocka grunge do dziś jest popularnym nurtem zarówno w klasycznej odsłonie, jak i inspiracjach współczesnych zespołów sceny alternatywnej.
Niesamowitą furorę zrobiła i wciąż robi moda na grunge. Prawdopodobnie Kurt Cobain nie chciał, ale stał się idolem. Wygląd jego i innych frontmanów stał się inspiracją dla mas. Grunge nie tylko odcisnął swoje piętno na całej pop kulturze, ale w niewyjaśniony dla rzeszy nieprzepadających za myciem włosów muzyków, przedarł się do świata mody. Niejako pionierem w tej tendencji był Marc Jacobs. Jako jeden z pierwszych stworzył autorską kolekcję w duchu grunge’u, która jednak przeszła bez większego echa. Już w roku 1993 jego kolekcja dla Pery Ellis stała się modowym przełomem. Po pokazie kolekcji na nowojorskim Fashion Weeku o grunge’u po raz pierwszy napisał Vogue. Niedługo później wiele domów mody zwróciło się po inspirację w stronę niechlujnego ruchu z Seattle. Chanel, Jean Paul Gaultier, Saint Laurent Paris, Vivienne Westwood czy Dries Van Noten, to tylko niektóre domy mody lansujące modę, na pogardę dla mody. Brzmi karkołomnie, wygląda pięknie. Modę popularyzowały rozkochane w stylu gwiazdy jak Kate Moss i Johny Deep. Kurt Cobain powiedział kiedyś „wolę być martwy, niż modny”. Kurtowi możemy przyznać jedynie rację. Jest i taki i taki.
Modne są zatem flanelowe koszule, powyciągane swetry, niedbale wykończony denim. Szarość, brąz, zieleń i czerń. Trampki, martensy lub popularne jesienią workery. Inspiracją są również bieliźniane sukienki, obszerne płaszcze, sprane T-shirty i kraciaste marynarki. Niechlujne wykończenie i pozorny nieład. Chodzi o to, żeby wyglądać jakby nam nie zależało, chociaż zależy. Grungeu na sklepowych półkach jest mnóstwo. Poniżej znajdziecie kilka naszych propozycji.
Asos, 52 EU
Sinsay, 99,99 PLN
Sinsey, 119,99 PLN