Czym zabić upojną noc?
Kolacja, wino i przytulanki na kanapie. Po takim starcie bardzo łatwo przychodzi ochota na igraszki w sypialni. Nastrój nie jest czymś danym na stałe i często jeden fałszywy ruch może sprawić, że libido gdzieś zniknie, a partnerzy wybiorą oglądanie dziennika wieczornego. Co z pewnością zabije upojną noc? Oto kilka przykładów.
Wyobraź sobie, że przekraczasz z partnerem próg pokoju, nie przestajecie się całować, on kładzie cię na łóżku, a ty…. Słyszysz głośny dźwięk łamiących się paluszków albo wafli ryżowych. Znowu jadłaś w łóżku, oglądając „Seks w wielkim mieście”? Nie ma w tym nic złego, ale okruszki w ubraniach i chrzęst miażdżonych przez ciało produktów, nie jest najlepszym afrodyzjakiem. Nawet jeśli wspólne śniadanie w łóżku zajmuje wysokie miejsce na twojej liście najbardziej romantycznych rzeczy, możesz być pewna, że gdy temperatura waszych zabaw podniesie się, zaczniesz przeklinać w duchu ten zwyczaj. Nie warto traktować łóżka jak mebla uniwersalnego, bo w końcu faktycznie zacznie służyć do wszystkiego oprócz spędzania intymnych chwil z partnerem.
Sypialnia z natury powinna być przeznaczona do relaksu. Dlatego nagromadzenie w niej różnych gadżetów i zagracanie przestrzeni powinno być wręcz karalne. Wszystkie te dodatki jedynie rozpraszają i psują całą atmosferę. Telefon od mamy, sms od operatora czy lecąca z w tle powtórka serialu. Gadżety i akcesoria ułatwiają życie (nikt nie mówi, że trzeba od razu zamieniać się w pustelnika), ale w momentach gdy chcecie się skupić wyłącznie na sobie, jedynie przeszkadzają. Kojarzą się bowiem z miejscem pracy i przypominają o czekających obowiązkach. Kiedy telewizora nie ma w pobliżu, partnerzy są zdani na własną inwencję, jeśli chodzi o spędzanie wieczoru, co zwiększa szansę na to, że zakończy się on owocnie.
Zagracona sypialnia rozprasza i może stanowić swojego rodzaju tor przeszkód. Na nocnych szafkach kładzie się z reguły wszystko to, co może się przydać w nocy lub rano. Czyli: szklanka wody, tabletki antykoncepcyjne, pilniczek, chusteczki higieniczne. A co jeśli w chwili uniesienia, niechcący zrzuci się coś ręką? Czar pryska, słychać huk, woda zalewa chusteczki, a pilniczek spada na ziemię. Rozproszeni kochankowie mogą stracić ochotę na dalszą zabawę i zamiast niej, wybrać poszukiwanie porozrzucanych fantów.
Budka Suflera śpiewała, że do tanga trzeba dwojga. Dwojga, a nie trojga. Te słowa, do serca powinni wziąć sobie właściciele czworonożnych pupili. Lepiej, żeby Reksio czy Maksio urzędował w sypialni jedynie okazyjnie. Zwierzątka, choć kochane i urocze, zostawiają po sobie kłęby sierści i lubią przeszkadzać swoim panom, w najmniej odpowiednim momencie. Jeśli pupil jest przyzwyczajony, że przechadza się po sypialni, jak po swoim terytorium, zostawiony pod drzwiami w celu zachowania intymności, zacznie wyć i drapać w drzwi. Przy takim akompaniamencie nikt normalny nie będzie już czuł podniecenia. Zarówno wpuszczenie czworonoga, jak i zostawienie go za drzwiami będzie miało ten sam, niezadowalający efekt.
Katarzyna Mierzejewska