To nie wywiad, to rozmowa

rozmowa life4styleKażde medium jest inne, kieruje się własnymi zasadami i zwraca uwagę odbiorcy wysyłając różne bodźce. Wszystko jasne – prasę się czyta, telewizję ogląda, a radia słucha. Człowiek XXI wieku jest wzrokowcem, o czym również świadczy wiodąca rola telewizji i Internetu. Rozmowa jest podstawową formą interakcji, na której buduje się relację dziennikarz-czytelnik/widz/słuchacz. Również pisząc felieton wygłaszam monolog z nadzieją, że znajdzie on odbiorcę. Mam wrażenie, że niektóre formaty medialne tą relację zagłuszają. Tam, gdzie treść powinna być podstawą na pierwszy plan wychodzi zupełnie coś innego, a to już duży błąd. Tylko, że media zmieniają się wyłącznie dla widza.

W telewizji nigdy nie ma na nic czasu. Ile razy słyszymy z ust prezentera programu śniadaniowego, że rozmowa z zaproszonym gościem jest niezwykle ciekawa, ale trzeba już ją zakończyć, ponieważ kolejny gość już czeka. Programy tego typu mają to do siebie, że wyszukują tak dużą ilość tematów, że przynajmniej w teorii – każdego coś powinno zainteresować. Ale to odgórnie narzucone tempo, przynajmniej z dziennikarskiego punktu widzenia, mocno spłaszcza jakość przekazu, jaki otrzymują widzowie.

Nie zainteresowało was dlaczego w programach typu Pytanie na śniadanie jak ognia unika się słowa wywiad? Z gośćmi przeprowadza się rozmowę lub pogawędkę. Programu nie prowadzi dziennikarz a prowadzący, więc niby czemu miałby być to wywiad? Zdarza się, że w polskich telewizjach śniadaniowych pracują bardzo dobrzy dziennikarze, jak Dorota Wellman. Zdarzają się też gorsi, ale tu wymieniać nie będę. Kto zasługuje na poklask, a kto klaszcze każdy wie. Chodzi o to, że sama forma tych rozmów odsuwa odpowiedzialność za wypowiadaną treść od tego, kto ją wypowiedział. Dla dziennikarza musi być czymś niezwykle dziwnym zaczynać rozmowę np. z artystą pytaniem o czym jest jego książka, film lub czy świeżo wydana płyta różni się od poprzedniej. Dziennikarz idący na wywiad to wie. Z braku przygotowania wybraniają się inteligentni i doświadczeni. Czasem jednak rozmowa przybiera formę tłumaczenia przez rozmówcę prowadzącemu, co ten człowiek tak naprawdę tu robi. 

Brak czasu w telewizji nie pozwala się prowadzącemu przygotować, a rozmówcy dobrze wypowiedzieć. Spodobał mi się ostatni występ Szymona Hołowni w Dzień Dobry TVN, w którym opowiadał on o adopcji zambijskich dzieci i swojej fundacji Kasisi. Hołownia zazwyczaj wypowiada się dość szybko, ale prędkość, z jaką mówił on o sierotach, którymi się opiekuje przypominała wystrzał salwy z karabinu maszynowego. Ale udało mu się, powiedział tyle, ile dało się powiedzieć. Czasem mam wrażenie, że ci co wolniejsi mówcy szansę, jaką jest występ w telewizji o ogólnopolskim zasięgu, po prostu tracą.

Nie chciałabym aby to, co napisałam było zrozumiane jako krytyka porannych programów. Są ładne, kolorowe i miło się patrzy na uśmiechniętych prezenterów. Wyszukują ciekawostki, dają praktyczne rady i poruszają tematy ważne. Ich forma z założenia jest szybka i „na bieżąco”. Dobry prowadzący właśnie dlatego dużo zarabia, bo nie da po sobie poznać, że nie ma bladego pojęcia czym zajmuje się rozmówca. Jako widzowie pamiętajmy jednak, że 3 minutowej rozmowy na wizji wywiadem nazwać nie można. Wywiad, to dużo pracy, a dobry wywiad, to dużo talentu.

Hanna Gajewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ