Jarosław Bieniuk: Korzystałem z pomocy psychologów. Jak sobie radzi po śmierci Anny Przybylskiej?
Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 roku na raka trzustki. Aktorka osierociła trójkę dzieci. Zostawiła również swojego ukochanego – Jarosława Bieniuka. Mężczyzna przyznaje, że śmierć partnerki była dla niego najbardziej traumatycznym wydarzeniem w życiu. Jak sobie wtedy radził? Szczere słowa sportowca!
Jarosław Bieniuk: Korzystałem z pomocy psychologów. Jak sobie radzi po śmierci Anny Przybylskiej?
Jarosław Bieniuk jest typem osoby, która walczy do samego końca. Wytrwałości nauczył go sport. Ta cecha w życiu również bardzo się przydaje.
„Wiedziałem, że jeśli wtedy się poddam, to skończy się moje życie. A nie mogłem na to pozwolić. Przecież mam trójkę dzieci” – powiedział Jarosław Bieniuk w rozmowie z portalem wemen.pl.
Nie wchodź w ślepy zaułek
Mężczyzna nie wstydzi się przyznać, że korzystał z pomocy psychologów. Nadal ma z nimi stały kontakt. Specjalista pomaga poznać sposób myślenia, który pojawia się w dramatycznych sytuacjach i jest niezwykle niszczący.
„Korzystałem z pomocy psychologów. Nadal to robię. Ale to pomoc tylko na zasadzie rozmowy. Podczas spotkania nawet z najlepszym psychologiem na świecie też nie uzyskasz odpowiedzi na pytanie „dlaczego tak się stało?”. Na terapii możesz sobie pomóc poznając mechanizmy myślenia, które w traumatycznych sytuacjach zwykle się pojawiają. Kiedy jesteś ich świadom, wiesz jak się bronić, żeby nie wejść w ślepy zaułek. Tylko tyle możesz dla siebie zrobić – wyznał Jarosław Bieniuk.
Samotność to nie jest fajna opcja
Czy mężczyzna czuje się samotny? Raczej nie, gdyż wokół niego jest wiele osób. Oczywiście opiekuje się swoimi dziećmi. Mężczyzna ma również dużo zajęć, które nie pozwalają mi mieć czarnych myśli. Sportowiec wyznaje, że spotykał się z kimś, ale odpuścił, gdyż trudno mu nawiązać bliską relację. Jednak w przyszłości nie chciałby być sam.
Raczej nie. Mam dużo osób wokół siebie, dużo zajęć. Przez jakiś czas spotykałem się z kimś, ale uznałem, że na razie to nie ma sensu. Trudno mi jest nawiązać bliską relację, bo mam trójkę dzieci, pracę i mało czasu na budowanie związku. Oczywiście w perspektywie całego życia nie chciałbym zostać sam w czterech ścianach. Kiedyś dzieci dorosną, pójdą w świat. Samotność to nie jest fajna opcja na starość. Ale staram się nie planować za bardzo do przodu. Życie mnie tego nauczyło. Do czasu choroby Ani żyłem głównie przyszłością. Cały czas myślałem o tym jak to będzie, gdy skończę karierę. Wyobrażałem sobie, że będziemy mieli z Anią tyle czasu dla siebie, że będziemy jeździć, zwiedzać. To mnie motywowało. Wyszło inaczej, dlatego przesterowałem myślenie i żyję tym, co teraz – powiedział sportowiec.
—————————————————————————————————————————-
Źródło zdjęć: www.facebook.com/Anna Przybylska