Dzień bez muzyki to dzień stracony!
Jak same powiedziały, muzyka jest dla nich powietrzem. Jako charyzmatyczny (i jedyny!) duet wystąpiły w trzeciej edycji programu „The Voice of Poland”. Śpiewają w zespole, koncertują i szykują się do wydania pierwszego albumu. Poznajcie Kasię i Gosię Hybiak – uśmiechnięte siostry z wielkim talentem i niezliczonymi pokładami energii!
Joanna Łuszczykiewicz: Dziewczyny, powiedzcie skąd wzięła się wasza miłość do muzyki? Jak to wszystko się zaczęło?
Gosia Hybiak: W sumie trudno powiedzieć skąd się wzięła nasza miłość do śpiewania.
Kasia Hybiak: Byłyśmy zbyt małe, żeby zapamiętać ten moment ale to nie przypadek, że rodzice zawsze słuchali dobrej muzyki i zaszczepili to w nas.
Gosia: Od małego jeździłyśmy z rodzicami w długie podróże, a jak to bywa, w aucie słucha się radia bądź wtedy kaset.
Kasia: Zawsze kłóciłyśmy się, która usiądzie po środku, żeby mogła śpiewać refren piosenki.
Kto wpadł na pomysł, żeby wziąć udział w programie „The Voice of Poland”?
Kasia: Na udział w programie zdecydowała się tylko Gosia.
Gosia: Na casting jechałyśmy razem z mamą, która namówiła też Kasię na udział w „The Voice…”. Zatem na pre-casting weszłyśmy osobno i wyszłyśmy razem.
Towarzyszył wam stres przed występem na „przesłuchaniach w ciemno”?
Kasia: Stres był ogromny, a w naszym przypadku jeszcze większy.
Gosia: Ja miałam tak sucho w ustach (w studio jest bardzo zimno), że poprosiłam Kasię o zaśpiewanie mojej części, bo pierwotnie każda z nas miała swoją część refrenu.
Kasia: Dokładnie na 5 sekund przed wejściem Gosia przerażona mówi do mnie: Kasiu musisz to zaśpiewać, ja po prostu nie dam rady, nie mogę nawet śliny przełknąć i nawet woda nie pomaga. Zatem zawsze jesteśmy w gotowości i wspieramy siebie w trudnych sytuacjach.
Po skończeniu piosenki, wszyscy jurorzy wyrazili chęć przyjęcia was do swojej drużyny. Wybrałyście Tomsona i Barona, dlaczego i jak układała się wasza współpraca?
Gosia: W chwili odwrócenia się foteli (kiedy wciąż śpiewałyśmy) byłyśmy tak skupione, że to do nas nie dochodziło. Dopiero kiedy skończyła się piosenka, zrozumiałyśmy, że spodobałyśmy się wszystkim jurorom.
Kasia: Wybrałyśmy chłopaków bo są młodzi i otwarci na różne style muzyczne.
Gosia: Jednak gdybyśmy miały teraz wybierać nie wiemy czy nie wybrałybyśmy kogoś innego. Może Marka lub Edytę.
W „The Voice of Poland” wygrywa najlepszy. Czy między uczestnikami programu dało się wyczuć napięcie i rywalizację?
Gosia: „The Voice…” jest takim programem gdzie można spotkać profesjonalistów bądź bardzo dobrych amatorów, a między ludźmi z szerokim bagażem doświadczenia muzycznego nie ma rywalizacji.
Kasia: W programie powstało bardzo dużo, pięknych przyjaźni, które na pewno przetrwają na wiele lat.
Który moment programu wspominacie najlepiej?
Gosia: Najlepszy moment w programie to przyjazd na finałowy odcinek na żywo. Brak presji i spotkanie połowy uczestników to naprawdę ogromna przyjemność.
Kasia: A poza tym wygrałyśmy nagrodę Radia Zet i jak tu się nie cieszyć?
Co czułyście po odejściu z programu?
Gosia: Po odpadnięciu czułyśmy z jednej strony ulgę, ale też rozczarowanie. Nie ukrywajmy. Do takiego programu przychodzi się wygrać.
Kasia: Jednak dużo zyskałyśmy odejściem z programu. Przede wszystkim pokorę i czas na zebranie materiału na płytę.
Komu kibicowałyście w finale? Czy waszym zdaniem Mateusz Ziółko słusznie został zwycięzcą programu?
Kasia: Mateusz był naszym faworytem od samego początku. Już kiedy odpadłyśmy to napisałyśmy na naszym fanpage’u, że Mateusz Ziółko wygra ten program.
Gosia: To profesjonalista w każdym calu, na poziomie światowym, a przede wszystkim strasznie skromny i przekochany człowiek.