Trudna sztuka wyboru
Nie ma skutecznego działania bez podejmowania właściwych decyzji. Jakie decyzje są dobre, a jakie tylko wydają się takimi być? Odpowiedzi na to pytanie stara się udzielić logika, etyka czy kognitywistyka. Tylko czy rozstrzygnięcia tych i innych dziedzin nauki mogą nam pomóc w codziennym życiu?
Każdy dzień rozpoczynamy od podjęcia trudnej decyzji – wstać z łóżka czy w nim pozostać i powylegiwać się jeszcze troszeczkę? Jeśli przekalkulujemy sobie, że bardziej opłaca nam się wstać, bo wtedy nie zostaniemy wyrzuceni z pracy, nasz zwierzak nie będzie głodować albo nie spóźnimy się na egzamin, wówczas najprawdopodobniej zdecydujemy się zrezygnować z leżakowania. Najczęściej nie będziemy nawet świadomi, że takie przetwarzanie argumentów za i przeciw miało miejsce w naszej głowie. Jeśli trzeba wstać, to wstajemy i już.
Z tym, że przecież moglibyśmy postąpić inaczej. To, że i tak otyły kocur nie dostanie świeżej karmy, a szef potrzebnych umów, mogłoby okazać się przecież o wiele mniej ważne niż aktualne, bardzo silne pragnienie zakopania się w ciepłej kołdrze i pospania jeszcze trzy, a najlepiej pięć godzin. Przecież wszyscy dookoła powtarzają, że odpowiednia ilość snu jest tak istotna dla naszego zdrowia! Nie mówiąc już o bardzo realnym o świcie pragnieniu uniknięcia przykrości, jaką bez wątpienia będzie wytknięcie nosa za drzwi w szary, mroźny poranek.
Z pewnością na podejmowane przez nas decyzje ogromny wpływ ma świat wartości, który konstruujemy w swojej głowie przez całe życie. Niekiedy w świecie tym zdarzają się rewolucje – wówczas to, co wcześniej umieszczaliśmy na piedestale, spada do poziomu spraw niegodnych uwagi. Jest tak wówczas, gdy nasze wyobrażenia okazują się nie przystawać do rzeczywistości (papier ze studiów okazał się być nieistotnym świstkiem, a nie przepustką do krainy marzeń), albo wtedy, gdy doznamy silnego zawodu z najmniej oczekiwanej strony (mąż, któremu ufałam, zaczął mnie zdradzać). Zazwyczaj jednak trzymamy się ogólnych wytycznych naszego świata wartości. Jeśli prawa zwierząt zajmują w nim mocną pozycję, nie zdecydujemy się kupić futra, a jeśli nie przykładamy wagi do wykształcenia, trudno nam będzie zmusić się do nauki, itd.
Podejmowanie decyzji jest jednym z najważniejszych zagadnień etyki. Różne systemy etyczne roszczą sobie prawo do rozstrzygania o tym, jakie zachowanie jest właściwe, a jakie naganne. To od naszej świadomej decyzji zależy, czy zachowamy się stosownie do przyjętych norm moralnych.
Załóżmy na przykład, że chcemy postępować w zgodzie z pewnym systemem, dla którego bezwzględną regułą jest „nie kłam”. Wówczas decyzja o tym, czy powiemy prawdę, kiedy opryskliwy kolega partnera z sześciopakiem w dłoni późnym wieczorem pyta, czy jest on w domu, powinna być prosta i zgodna ze stanem faktycznym – jest w domu. Dlaczego więc często kłamiemy i udajemy, że jest inaczej? Być może reguła „nie kłam” jest zbyt szczegółowa i nie uwzględnia wszystkich możliwych sytuacji, w jakich człowiek mija się z prawdą, żeby na przykład wybrać mniejsze zło, jak spokój zmęczonego po pracy męża, kosztem niezadowolenia jego podpitego kolegi. O czymś podobnym musiał pomyśleć Kant, zastępując szczegółowe zalecenia dotyczące właściwego zachowania ogólnymi sformułowaniami imperatywu kategorycznego, z których najpopularniejsze głosi, że należy postępować zawsze wedle takich zasad, co do których chcielibyśmy, by stały się powszechnym prawem. Jeśli się chwilę zastanowić, okazuje się jednak, że również takie postawienie sprawy nie powie nam, co zrobić w momencie, gdy musimy wybierać pomiędzy szczęściem dwóch osób.
Trudna sztuka wyboru oczywiście nie jest tylko kwestią moralności. Inna strona problemu ujawnia związek pomiędzy decyzją a stanem posiadanej przez nas wiedzy. Gdy decydujemy, opieramy się na pewnym zasobie informacji, co do których zakładamy, że są prawdziwe. Związek pomiędzy prawdziwością naszych przekonań a wynikającą z nich decyzją może być też przedstawiony jako relacja pomiędzy wiedzą i działaniem. Można się spodziewać, że im więcej mamy informacji na dany temat, tym skuteczniej będziemy działać. Jednak już w tym momencie zaczynają się schody – skąd mamy wiedzieć, że nasze przekonania są prawdziwe? Nasza przyjaciółka może oświadczyć nam, że zdecydowała się zrezygnować z picia kawy, ponieważ podwyższa ciśnienie, co źle wpływa na zdrowie. Wydaje nam się, że to rozsądna, uzasadniona badaniami naukowymi decyzja. A jednak przekonanie koleżanki jest błędne, ponieważ nie wie ona, że cierpi na hipotonię, czyli zbyt niskie ciśnienie krwi, i filiżanka kawy działałaby korzystnie na jej zdrowie. Już starożytni Grecy rozumieli, że kluczem do sukcesu w działaniu jest zdolność do oddzielania błędnych przekonań od prawdy. Od tamtej pory posunęliśmy się do przodu o tyle, że zbudowaliśmy kilka narzędzi pozwalających weryfikować prawdziwość twierdzeń (np. logika, metody naukowe) i podejmować najkorzystniejsze decyzje (np. teoria gier).
Być może rozwiązanie leży w biologii. Znany jest eksperyment Benjamina Libeta, który pokazuje, że 350 milisekund przed podniesieniem przez badaną osobę dłoni w dowolnie wybranym przez nią momencie w jej mózgu już zaszły poprzedzające ten ruch procesy. Libet uznał to za dowód na nieistnienie wolnej woli, co oznaczałoby, że nigdy nie stajemy przed jakimkolwiek wyborem – wszystko w naszym życiu jest już zdeterminowane, czy to za sprawą biologii, czy na przykład Boga. Późniejsze analizy tego eksperymentu między innymi Daniela Denneta ujawniły jego błędy i pozwoliły stwierdzić, że jeśli wolna wola rzeczywiście nie istnieje, to Libet z pewnością tego nie udowodnił. Pozostaje nam więc optymistycznie zakładać, że jednak mamy jakiś wybór, bo jak zauważa Anthony Burgess w „Mechanicznej pomarańczy”, człowiek niezdolny wybierać to już nie człowiek.
Jak zatem dokonywać najlepszych wyborów? Co jakiś czas docierają do nas wiadomości dotyczące badań chińskich i amerykańskich naukowców nad popularną grą w „papier-nożyce-kamień”, mówiące o tym, że nawet w tak losowej grze jesteśmy w stanie podejmować decyzje, które zwiększają naszą szansę na wygraną. Jest tak dlatego, że ludzie mają tendencję do powtarzania wyborów, które wcześniej przyniosły im korzyść. Wychwycenie tej prawidłowości u przeciwnika pozwala przyjąć odpowiednią strategię i zapewnia zwycięstwo. Tendencja ta jest adaptacją ewolucyjną i wskazuje na prosty fakt, że się uczymy. Teoria gier zwraca uwagę na coś jeszcze. Otóż okazuje się, że w grze, w której część danych jest nieznana, a część znana (jak to zwykle bywa w życiu), najskuteczniejszą strategią jest wprowadzanie do ciągu racjonalnych działań co jakiś czas decyzji losowych, nielogicznych, zaskakujących! Wygląda na to, że ostateczny werdykt nie jest najgorszy – od czasu do czasu należy nam się odrobina szaleństwa.
Lidia Pustelnik