„Lubiewo” wraca do Teatru Imka
Tłumy chętnych stojących w kolejce przed kasą teatru, wszystkie bilety wyprzedane na długo przed spektaklem, długie oklaski dla aktorów – tak warszawska publiczność przyjęła sceniczną adaptację „Lubiewa” Michała Witkowskiego, która była wystawiana w teatrze w ramach festiwalu Polska w Imce. 12 i 13 kwietnia spektakl będzie można ponownie obejrzeć na deskach Teatru Imka.
Premiera „Lubiewa” w reżyserii Piotra Siekluckiego była głośnym wydarzeniem nie tylko w Krakowie, ale również w całym kraju. Początkowo brakowało chętnych do wcielenia się w głównych bohaterów – Patrycję i Lukrecję – dwóch podstarzałych homoseksualistów. Dlatego dyrektor Teatru Nowego, a jednocześnie reżyser rozesłał do mediów zaproszenie o kontrowersyjnej treści. Ci, którzy stawili się w podanym terminie wspominają, że od dawna Kraków nie miał tak wyczekiwanej premiery. Teraz szansę na obejrzenie spektaklu mają warszawscy widzowie.
– „Staramy się, aby Teatr Imka był miejscem, w którym wystawiane są najlepsze spektakle z całej Polski. Jednocześnie nasza scena jest zawsze otwarta na pokazywanie świata takimi jaki jest naprawdę. Dlatego nie wyobrażaliśmy sobie, żeby w Imce zabrakło spektaklu na podstawie „Lubiewa” – mówi Tomasz Karolak, dyrektor Teatru Imka.
Historia opowiedziana przez Michała Witkowskiego, a przeniesiona na deski teatralne przez krakowskiego reżysera Piotra Siekluckiego, to gorzka i smuta, a jednocześnie bardzo ironiczna opowieść o parze homoseksualistów, którzy utracili sens życia. Ponury klimat ich zapyziałego mieszkania upodobnionego do skansenu PRL, pewnego dnia burzy dziennikarz, który przybywa i zaczyna spisywać wspomnienia Partycji i Lukrecji. Obydwaj bohaterowie przypominają sobie, jak to w swoich „złotych latach” zaczajali się w parkach, czyhając na heteroseksualistów. Przechwalają się swoimi podbojami, bawią się opisami tajemniczych gejowskich miejsc Wrocławia z lat 70. i 80.
Te niezwykle barwne historie utrzymane są w nurcie nostalgii za dawnymi czasami seksu w toaletach i w parkach. Codzienność dwóch postaci przepełniona jest także opowieściami o AIDS, które zbierało pierwsze żniwo wśród ich przyjaciół, kiedy wolna Polska otworzyła swe granice.
„Dawno nie siedziałam wśród tak wyczekującej i zelektryzowanej publiczności; owacje przerywały monologi aktorów, głośne śmiechy, a nie stłumione chichoty, rozlegały się bezwstydnie w małej i ciasnej sali Nowego. Ten spektakl stał się „kultowy” jeszcze przed premierą, a bilety wyprzedane do końca roku mówią same za siebie” – napisała o spektaklu Wanda Świątkowska w miesięczniku „Teatr”.