Pachnący zakątek przy Mokotowskiej

Mokotowska jest jedną z kilku iście designerskich ulic w Warszawie. To symbol marek kreowanych indywidualnie dla każdego klienta. Znajdują się tam butiki znanych projektantów, jak Robert Kupisz, Ania Kuczyńska, czy restauracje, których właścicielami są polscy celebryci. Wśród nich znajduje się kamienica z XIX wieku, a nad jej drzwiami wisi szyld Mo61, pod którym fotografują się znane osoby. Pracownię perfum odwiedza wiele osób, dzięki dobrej lokalizacji, ale przede wszystkim dlatego, że to jedyne takie miejsce w całej Polsce.

mo61.pl

Wnętrze jest minimalistyczne i eleganckie. Popielate ściany, duży stół, lustro i kanapa stojąca w kącie – one tworzą cały wystrój. Najważniejsze są jednak stare buteleczki farmaceutyczne z zapachami, które wypełniają wiszące półki. Już od wejścia „uderza” nas niesamowita woń wielu zapachów. Surowe wnętrze nie odciąga od nich uwagi, więc stają się najważniejszym elementem. Naszą rozmowę poprzedza skomponowania próbki specjalnie dla mnie. Pan Michał pyta, jakie zapachy lubię, daje mi do powąchania różne opcje, a ja wybieram. Powstaje pierwsza nuta, która wydaje mi się zbyt lekka, więc dodajemy taką, która ją przełamie. Tak powstaje „Leśna konwalia”. Będzie utrzymywać się na skórze od 12 do 24 godzin i uwalniać poszczególne składniki. Z Moniką Zagajską i Michałem Jegerem z pracowni Mo61 rozmawiała Ada Koperwas.

Ada Koperwas: Czy perfumy mogą być ciekawym prezentem?

Monika: Mamy sklep internetowy, w którym sprzedaje się dużo voucherów. Są one niebanalnym pomysłem, żeby nie podarować komuś zwykłych perfum, tylko taką podróż przez świat zapachów. Ludzie przychodzą do nas, nie mogą się zdecydować, wywąchują wszystko. Czasem ten proces trwa nawet do dwóch godzin. W świecie takich szybkich zakupów, zatrzymujemy się dzięki temu chociaż na chwilę.

Michał: To też dobry sposób, żeby dowiedzieć się nowych rzeczy: my o ludziach, a oni o świecie zapachów. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak wyglądają na przykład paczuli, czy drzewo agarowe i jakie mają właściwości. To dobry warsztat zapachowy.

Co się dzieje, jeśli po powrocie do domu zapach okaże się nietrafiony?

Monika: Pozwalamy naszym klientom wracać. Poprawimy go, intensyfikujemy, bądź robimy całkiem nowy. Staramy się nie wypuszczać niezadowolonych klientów. Również proporcje i składniki zapachów są zapisywane i można je odtworzyć w dowolnym momencie.

Czy człowieka można identyfikować po zapachu?

Monika: Zapach to swego rodzaju kod. Dziś już nie używamy perfum, żeby zabić nieprzyjemny zapach. Taką funkcję pełni dezodorant, a perfumy są dopełnieniem stylizacji. Fajnie ubrana, modna dziewczyna powinna używać niebanalnych, wydaje mi się, że niszowych zapachów. To takie dopełnienie całości.

Michał: Perfumy pokazują jaki mamy nastrój, ich kompozycja też od niego zależy. Jeśli kobieta chce sobie poprawić humor, to szuka takiego zapachu, który w tym pomoże. Kiedyś przyszła do nas nasza koleżanka, która była w ciąży. W tym stanie zmienia się postrzeganie, a dodatkowo, że była to córeczka, kobieta wybierała słodkie, mocne zapachy, kojarzone trochę z jedzeniem. Jednym ze składników – najcięższym, była wanilia. Później wychodząc gdzieś z mężem nie miała ochoty na te perfumy. On jednak ich użył. Później wokół niego zgromadził się wianuszek kobiet, bo jego zapach był raczej damski. Widać tu, że kobiety tak dobierają zapachy swoim partnerom, żeby im samym się podobały. Działa to też w drugą stronę, bo panowie chcą podobać się swoim żonom i dziewczynom.

Czyli istnieje zapach uniwersalny dla obu płci?

Michał: Myślę, że tak, bo przychodzą do nas mężczyźni, którzy chcą mieć w swoich kompozycjach białe kwiaty. Kiedyś te zapachy były zarezerwowane dla kobiet.

Sprowadzacie zapachy na specjalne zamówienie?

Monika: Jeśli ludzie przychodzą, często pytają i czekają na jakiś składnik, a my go nie mamy, to oczywiście zamawiamy. Ostatnio takim było kadzidło i geranium. Sprowadzamy większe ilości perfum, więc jeśli tylko jedna osoba o coś zapyta, to w takiej sytuacji raczej nie robimy zamówienia. Może być jednak tak, że uznamy ten składnik za ważny i przydatny się w wielu mieszankach – wtedy robimy wyjątek.

Czy lokalizacja jest przypadkowa?

Michał: Bardzo chcieliśmy być w Śródmieściu, lub na Mokotowie, bo jest to dzielnica z modą, designem. Chcieliśmy mieć coś niepowtarzalnego, a to miejsce znajduje się wśród miejsc nastawionym na klienta indywidualnie.

Przychodzi tu wielu celebrytów, a czy dużo jest „normalnych” klientów?

Michał: Jeśli chodzi o zwykłych klientów, to jest ich jednak zdecydowanie więcej. Wchodzą do nas, bo widzą szyld, widzieli nas w telewizji, czy dowiedzieli się o nas od kogoś. Słyszałem wiele razy opowieści, że jeśli ktoś rozmawia z kimś na mieście i czuje intensywne perfumy, okazuje się, że zapach pochodzi od nas. Niedawno robiliśmy też zapach dla księżnej Danii, bo cała rodzina królewska była w Polsce oraz dla Stevena Tylera.

Jak pachnie Warszawa?

Monika: Mieszkam w zielonej części miasta i pomimo, że cała Warszawa taka nie jest, to pachnie mi teraz kasztanami, orzechami i liśćmi. Po prostu jesienią.

Michał: Przygotowaliśmy nawet taki zapach miasta. Nazywa się Warszawa i jest zapachem ulicy.

Dlaczego to miejsce ma szansę na sukces?

Michał: Kiedyś ktoś zamówił kwiat pomarańczy, a my mieliśmy tylko owoc. Sprowadziliśmy go i zrobiliśmy z tego czysty zapach. To tak jak w perfumerii – im więcej mamy do zaoferowania, tym więcej klientów przyciągamy, bo chcemy się rozwijać. Rozwój naszej pracowni może mieć wiele oblicz – zmiana butelki, opakowania, kolorów. Jednak najważniejszą jest ciągłe powiększanie zbioru zapachów. Zaczynaliśmy od 60, później było 100, teraz będziemy mieć 300, przez co zwiększają nam się możliwości robienia perfum, dostosowania się do większej ilości klientów.

Rozmawiała Ada Koperwas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ