Ślub w chmurach?
Zawarcie związku małżeńskiego jest jednym z najważniejszych momentów w życiu człowieka. Często dla pary młodej „zwykłe” miejsce, jakim jest kościół lub urząd stanu cywilnego, okazuje się zbyt banalnym i pragnąc pokazać swoją indywidualność, młodzi puszczają wodze fantazji i decydują się na niecodzienny ślub.
Poniżej poziomu morza
Młoda para z Polski w 2011 roku odważyła się zorganizować podwodny ślub. Bez wahania zamienili stroje weselne na kombinezony i razem z 273 nurkami stworzyli ceremonię na dnie polskiego morza. Zyskali tym samym nie tylko niezapomniane wrażenia, ale też wpis do Księgi Rekordów Guinnessa.
Nad ziemią
Jeśli jedna połówka jest pilotem, a druga stewardessą, nie mogło się to inaczej skończyć. Para postanowiła zawrzeć związek małżeński w chmurach. Wynajęli samolot, zapakowali do niego najbliższą rodzinę i polecieli. Wszystko oczywiście zgodnie z zasadami bezpieczeństwa. W trakcie lotu przyrzekli sobie wierność do końca życia i wylądowali już jako małżeństwo.
Głęboko pod ziemią
Para, również pochodząca z Polski, zapragnęła mieć nietypowy ślub. Rozglądając się w miejscach, które mieli do wyboru, upodobali sobie Wieliczkę. Młodzi wzięli ślub w Kaplicy św. Kingi położonej 101 metrów pod ziemią. Na uroczystość, wśród solnych rzeźb, zaprosili 75 gości. Niestety, nie byliśmy w stanie zweryfikować, czy przesądy o trwałych i płodnych związkach, zawieranych w tym miejscu, sprawdziły się również i dla tej pary, ale szczerze im tego życzymy.
Skok w nowe życie
Widocznie Ci młodzi gustują w przeżyciach, które mrożą krew w żyłach i do stresów związanych ze zwykłym ślubem postanowili dołączyć ten spowodowany… skokiem na bungie. Moment zaślubin miał miejsce na platformie. Zaraz po włożeniu obrączek na palce i pierwszym pocałunku, para zeskoczyła i poszybowała w dół.
Na zakupach
Ta para młoda widocznie czuje duże przywiązanie do supermarketów i innych miejsc gdzie można zrobić zakupy. Z tego zamiłowania narodził się pomysł, aby właśnie takie miejsce uczynić miejscem zaślubin. Jak co sobotę, para udała się do jednego z katowickich centrów handlowych, tym razem jednak w trochę innym celu niż zwykle. Pomiędzy działem z napojami a działem z warzywami powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Ciekawe ilu gości zmieściło się w sklepie.
Ewa Szymańska