Żona Witolda Pyrkosza o pierwszych świętach bez męża: „Czuję się beznadziejnie”

Żona Witolda Pyrkosza pierwszy raz o śmierci męża. Co powiedziała?

Krystyna i Witold Pyrkoszowie byli ze sobą prawie 54 lata. Nie mieli kryzysów czy cichych dni. Żona aktora po raz pierwszy opowiedziała o pobycie męża w szpitalu i o jego śmierci.

Żona Witolda Pyrkosza pierwszy raz o śmierci męża

Krystyna i Witold Pyrkoszowie byli ze sobą prawie 54 lata. To było bardzo zgodne małżeństwo mimo dzielącej ich różnicy wieku. Aktor był starszy od swojej żony o 19 lat. Ukochana artysty opowiedziała o jego stanie zdrowia w ostatnich tygodniach życia. Okazuje się, że odtwórca roli Lucjana Mostowiaka przebywał w szpitalu ponad trzy tygodnie. Przyjęto go z zapaleniem płuc, niestety w szpitalu miał dwukrotne zatrzymanie akcji serca, a potem dostał udaru.

„Po prostu dostał zapalenia płuc. Pojechał do szpitala, leżał na OIOM-ie przez trzy tygodnie i trzy dni. Pojechał z zapaleniem płuc, a w szpitalu miał dwa razy zatrzymanie akcji serca. Jeszcze był świadom i wtedy nagle dostał udaru… To była kropka nad i. Przez tydzień nie miał świadomości. Nie było z nim już kontaktu. Lekarze rozmawiali ze mną, wiedziałam, co się stanie…” – mówiła Krystyna Pyrkosz w rozmowie z „Super Expressem”.

Telefon ze szpitala

Witold Pyrkosz zmarł w sobotę 22 kwietnia o godzinie 9 rano. Żona aktora akurat była wtedy w domu.

 „Taki miałam poranek, że dostałam telefon ze szpitala. Nie było mnie przy nim. Ale z mężem już nie było kontaktu – zdradziła żona Krystyna.

Bolesna strata

Krystyna Pyrkosz nie wie, jak dalej sobie poradzi. Z mężem była bardzo związana. Para przeżyła razem ponad pół wieku!

Spędziliśmy ze sobą prawie 54 lata. To jest szmat czasu. Bez żadnych afer, bez kryzysów! Bez rozstania ani na chwilę!” – wspomina kobieta.

„Ja nie wiem, co ja teraz zrobię. Najchętniej tobym się położyła obok męża i żeby nas razem pochowali. Ja się wykończę. Długo to nie potrwa” – mówi wdowa.

Każde serce ma swoją wytrzymałość

Krystyna Pyrkosz zawsze dawała sobie radę. Była przyzwyczajona, że wszystko było na jej głowie. Teraz się rozsypała, ale ma nadzieję, że jeszcze będzie dobrze.

„Ja byłam samodzielną kobietą przez całe życie. No, ktoś to musiał ciągnąć wszystko – od spraw organizacyjnych do życiowych. Wszystko było na mojej głowie, bo miałam artystę w domu. Zawsze dawałam sobie radę, a teraz się rozsypałam… Ale będzie dobrze, nie ma innej opcji, choć już niestety nie ma mi kto mówić: „będzie dobrze”. Nie wiem… Nie wiem, czy mnie szlag nie trafi. Każde serce ma jakąś wytrzymałość. Choć mąż powtarzał, że ma serce jak dzwon, prawda?” – mówiła Krystyna Pyrkosz.

Pogrzeb Witolda Pyrkosza odbędzie się 29 kwietnia o godzinie 13 w Górze Kalwarii.

—————————————————————————————————–

Źródło zdjęć: R.I.P Witold Pyrkosz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ