Witold Pyrkosz zmarł 22 kwietnia 2017 roku. Aktor miał żonę Krystynę, z którą był 54 lata. Para nie miała kryzysów czy cichych dni. Dla wdowy to będą pierwsze święta bez męża. Pani Krystyna nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego. Jak będą wyglądały u niej świąteczne dni? Przeczytajcie poruszające wyznanie wdowy.

Najchętniej to bym się położyła obok męża

Witold Pyrkosz zmarł w sobotę 22 kwietnia 2017 roku o godzinie 9 rano. Jego żona była wtedy akurat w domu. Kobieta bardzo przeżywała śmierć ukochanego męża.

Taki miałam poranek, że dostałam telefon ze szpitala. Nie było mnie przy nim. Ale z mężem już nie było kontaktu. Spędziliśmy ze sobą prawie 54 lata. To jest szmat czasu. Bez żadnych afer, bez kryzysów! Bez rozstania ani na chwilę! Ja nie wiem, co ja teraz zrobię. Najchętniej tobym się położyła obok męża i żeby nas razem pochowali. Ja się wykończę. Długo to nie potrwa” – mówiła Krystyna Pyrkosz tuż po śmierci męża w rozmowie z „Super Expressem”.

Żona Witolda Pyrkosza o pierwszych świętach bez męża: „Czuję się beznadziejnie”

Kilka miesięcy później nie jest lepiej. Kobieta bardzo przeżywa śmierć Witolda Pyrkosza. Na święta nie zamierza ubierać choinki, nie będzie też kolorowych bombek.

Nie mam w tym roku świąt i nie mam życia. Na Wigilię przyjedzie tylko syn z wnuczkami. Zrobię karpia i to będą całe moje święta. Pozorów nie będę stwarzała. Nie zamierzam nawet ubierać choinki, utnę w lesie kawałek gałązki i tyle. Nie będzie kolorowych bombek, może kupię dla wnuków małą gotową choineczkę, którą postawię na stole i tyle. Mam pół piwnicy świątecznych ozdób, nawet tam po to nie schodzę, nic nie wezmę. Te święta bez Witolda będą bardzo smutne – wyznała Krystyna Pyrkosz na łamach „Super Expressu”. (…) Co ja mogę powiedzieć, jest beznadziejnie. Myślałam, że to minie, ale nic nie mija. Czuję się beznadziejnie i radzę sobie beznadziejnie, wszystko jest do kitu – dodała.

—————————————————————————————————–

Źródło zdjęć: www.facebook.com