Royal Collection 25 lat na rynku

Royal Collection od 25 lat na rynku

Już ćwierć wieku sieć handlowa Royal Collection obecna jest jako lider na polskim rynku odzieżowym. To marka, która oferuje najwyższej jakości odzież damską i męską już od 1992 roku. 24 salony, które mieszczą się w największych i najbardziej prestiżowych centrach handlowych w Polsce mają do zaoferowania asortyment nie tylko atrakcyjny, ale też godny zaufania. Wśród klientów marki Royal Collection są klienci poszukujący odzieży w doskonałej jakości materiałów i wykonania, pozostając jednocześnie w nurcie aktualnych trendów w modzie.

W salonach Royal Collection można kupić produkty takich marek, jak Hugo Boss, Versace Collection, M Missoni, Brunello Cucinelli, Tadashi oraz MCS, Seventy, Oscar Jacobson, More&More i in. Firma rozwija również tzw. marki własne. Są one projektowane i produkowane w Polsce i ich zaletą jest to, że mają dobrze wyważoną proporcję jakości do ceny. Royal Collection kojarzy się z tzw. wysoką półką i luksusem.

Charyzma właściciela marki

Właścicielem marki Royal Collection, która tak dobrze radzi sobie na rodzimym rynku, jest Andrzej Rosa. Ten człowiek doskonale wyczuł głównie potrzeby polskiej klasy średniej już od przełomu 1989 roku.  Postawił na stworzenie oferty  solidnych marek odzieżowych, choć nie przesadnie ekskluzywnych czy awangardowych. Już 20 lat temu postawił na zachodnie brandy Mexx i Hugo Boss oraz rodzimą markę Vistula, wymyślając m.in. koncept sprzedaży na dużą skalę spodni po 400 zł i koszuli po 200. Tyle lat wstecz, klasa średnia nie była jeszcze tak liczna i tak zamożna w Polsce jak teraz. Jednak już w 2010 roku 16 salonów Royal Collection miało się bardzo dobrze z powodu dużej ilości klientów, zainteresowanych tym, by dobrze się ubrać i było w stanie za to zapłacić cenę adekwatną do wysokiej jakości oferowanych produktów.

„Forbes” pisał wtedy o Andrzeju Rosie tak: „Rosa jest samoukiem. Zaczynał jak wielu, z tym że w odróżnieniu od przedsiębiorców, którzy handlowali czym się dało – od chińskiej bielizny po elektronikę – jego interesowała tylko moda. Pierwsze zarobione pieniądze wydał na bony, za które kupił spodnie – kultowe wówczas Rifle. Do ubrań miał niewątpliwą smykałkę, a renomę zdobywał jeszcze w szkole średniej. Już wtedy pomagał znajomym kupować modne rzeczy. – Cóż, zawsze uwielbiałem się ubierać. A przy okazji okazało się, że potrafię ubierać też innych – przyznaje Rosa.” [1]

Intuicja, strategia, szczęście

Intuicja właściciela Royal Collection podpowiadała, że najlepszym sposobem na dotarcie do klientów z obranej gry docelowej będzie przemyślany mix marek, które zostaną zaoferowane niejako w pakiecie lub też inaczej – szerokim wachlarzu, pozwalającym na duże możliwości wyboru.

Wszystko zaczęło się od pierwszego salonu przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Intuicyjnie Rosa wybrał nazwę salonu  w ten sposób, by pasowała do poziomu rzeczy, które miał zamiar sprzedawać. Zadbał też o design. Sklep miał ogromne białe logo na bordowym tle, a wewnątrz uwagę przykuwały marmurowe schody, które przykrywane miękkim dywanem były prostą, acz elegancką scenerią dla organizowanych przez właściciela pokazów mody.

Strategicznym posunięciem była decyzja o lokowaniu kolejnych sklepów tej marki w centrach handlowych, które licznie zaczęły powstawać w całym kraju i skupiać klientelę, mającą czas i ochotę zaspokajać swoje różne potrzeby zakupowe w jednym miejscu w dodatku w godzinach późno wieczornych lub weekendowych, czego wcześniejsze sklepy nie zapewniały. Royal Collection było znów jeszcze bliżej swojej dość precyzyjnie określonej grupy docelowej. Jedną z sieci handlowych, gdzie aktualnie dostępna jest szeroka gama produktów marek oferowanych pod parasolem Royal Collection są galerie handlowe Klif (http://klif.pl/shop/royal-collection/).

Bez grama kurzu

W sklepach Royal Collection nikt nie znajdzie choćby najmniejszego pyłku kurzu. To obsesja Rosy, którą niektórzy uważają za fobię, ale on sam upatruje w tym jeden z fundamentów sukcesu swojej sprzedaży. Gdzieś podskórnie czuł, że luksusowe marki nie mogą w żadnym wypadku kojarzyć się z minimalnym brudem. Trzeba przyznać, że jest w tym logika.

Właściciel RC opracował swoisty system patentów, pozwalających na pozbycie się brudu ze sklepów. Co nie jest przecież rzeczą łatwą, gdy specyfika sprzedaży polega na tym, że ciągle w każdym sklepie kręcą się klienci. Najpierw zatrudnił więc po trzech pracowników na każdy sklep, którzy zajmowali się wyłącznie sprzątaniem.  Dzień w dzień wszystkie rzeczy są trzepane i ponownie układane. Z większą częstotliwością niż w innych sklepach myje się ściany i sufity, a dzięki specjalnym urządzeniom podłogi myte są w sklepie co najmniej dwukrotnie i szybciej ściągana jest z nich woda. Kurz nie migruje wówczas po sklepie i nie osiada wówczas na ubraniach.

Kiedy w sieci handlowej, takiej jak wspomniany już Klif, dochodzi do podpisania umowy najmu, zawsze pojawia się w niej specjalny zapis o dodatkowym niezależnym systemie klimatyzacji, który montowany jest w sklepach Royal Collection oraz w ich przymierzalniach. Do tego temperatura utrzymywana jest na poziomie 21 stopni, zaś wilgotność na poziomie niższym, aniżeli w całym centrum. Choć niektórzy sceptycy twierdzą, że to inwestycje przesadzone, sam Rosa utrzymuje, że to, w jego mniemaniu, opłacalne.

Faktycznie, tak stworzone warunki dla sprzedaży ubrań prestiżowych marek są niejako wartością dodana do samej transakcji. Poczucie luksusu stworzone przez Royal Collection jest trudno mierzalne, nieuchwytne, ale z pewnością  warto zadbać o jego wrażenie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ