Myślisz, że tylko Tobie zdarzają się spektakularne wpadki? Nic bardziej mylnego!

Myślisz, że tylko Tobie zdarzają się spektakularne wpadki po których masz ochotę zapaść się pod ziemię? Twierdzisz, że masz pecha, bo znowu Ci się coś nie udało lub wyszło nie tak jak chciałaś? Nie możesz zapomnieć swojego kompromitującego wyznania z dzieciństwa? W takim razie proponujemy spędzenie wolnego czasu w towarzystwie „Anonimowych”. Przekonasz się, że innym również zdarzają się zabawne oraz niezręczne sytuacje. Na „Anonimowych” znajdziesz nie tylko śmieszne i wstydliwe historie, ale także refleksyjne oraz kontrowersyjne wpisy, które skłaniają do refleksji lub gorącej dyskusji. Kto może tam napisać? Każdy! My popołudniowe ciastko do kawy często zastępujemy właśnie lekturą „Anonimowych”. Niektórzy są wręcz uzależnieni od tego portalu. Nasza redakcja wybrała kilka historii, które rozśmieszyły nas najbardziej. Przeczytajcie!

Źródło: www.privataaffarer.se

Ach, ta uprzejmość…

Historia miała miejsce w tegoroczny Dzień Kobiet. Wracając z uczelni zajrzałem do piekarni, żeby kupić świeże bułki. Tuż za mną weszła piękna dziewczyna, przepuściłem ją w kolejce, podziękowała i obdarzyła mnie cudownym uśmiechem. Wzięła 2 pizzerki i próbowała zapłacić kartą. Okazało się, że kartą nie można płacić, więc dziewczyna wyszła z piekarni bez zakupów. I tu do głowy wpadł mi genialny pomysł – trzeba kupić te pizzerki i polecieć za nią. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Wybiegam na ulicę i widzę ją, odchodzi powolnym krokiem. Dogoniłem ją i złapałem za ramię. Po jej wzroku poznałem, że chyba już o mnie zapomniała, dlatego zaczynam nieudolnie tłumaczyć, że Dzień Kobiet jest, więc chciałem być miły i kupiłem za nią te pizzerki. Zajęło to dłuższą chwilę, ale w końcu zmieszana dziewczyna podziękowała i poszła. Zacząłem się zastanawiać, czemu tak dziwnie to wyszło, co zrobiłem źle i czy coś pomieszałem. I tak rozmyślając, przypatrzyłem się tej dziewczynie jak odchodziła…To nie była ona…

„Anonimowe” w pracy? Przeczytaj, jak może to się skończyć!

Dzisiaj, korzystając z luzu w pracy, zakradłam się na anonimowe. Z racji tego, że jestem bardzo wrażliwą osobą, to poleciały mi łezki przy jednej z historii.
Pech, że akurat szef ode mnie coś chciał i wpadł do gabinetu. Niezręczna sytuacja – ja wycieram łzy, a szef zaniemówił. Poprosił mnie do swojego gabinetu. Siedzę przed nim czerwona jak cegła, a on do mnie, że pewnie mam za dużo na głowie i już dawno o tym myślał, po jego dość długiej przemowie pomyślałam: wyrzuci mnie. Ale on, że zadowolony, że podwyżkę dostaję i że teraz nie muszę płakać z powodu pracy.
Dzięki, Anonimowe!

Drobna pomyłka…

Mój chłopak ma na imię Tomasz, więc w moim telefonie jest zapisany tuż obok taty. Wczoraj będąc w dobrym humorze napisałam wiadomość «Jesteś wspaniałym tatą!” i przez przypadek wysłałam ją do Tomka, zamiast do mojego ojca. Nie zorientowałam się aż do późnego wieczoru, kiedy to mój ukochany przyjechał pijany, bo był z kolegami opić fakt, że zaszłam w ciążę.

Wyznanie z dzieciństwa

Kiedy byłam w 3 klasie gimnazjum, pojechałam na obóz. Dostałam od rodziny 300 złotych. Stówa na wszelki wypadek, 200 zł dla mnie. Dwusetka w banknocie. W pierwszy dzień pobytu moja grupa, z której znałam jedną osobę, poszła na basen. Wszystko na dworze, spory barek (taki pokaźny budynek) oraz leżaki. Dobrze się bawiłam z moją koleżanką, aż postanowiłyśmy pójść do baru. Muszę dodać, że było ciepło, ale wiał wiatr. Wyjęłam moją kasę z portfela, już mamy iść… Ale wiatr porwał moje 200 zł. Gdzie? Na dach. Cały hajs, kasa, dobro wyleciało sobie na dach baru. Jako młoda i głupia, postanowiłam wleźć na dach, koleżanka za mną. Okazało się, że banknot utknął między dachówkami prawie na skraju. Powoli podchodzę, łapię pieniądz i już czuję się jak zwycięzca…Tak, zgadliście, ześlizgnęłam się. Zleciałam w dół, prosto na chłopaka spokojnie leżącego na dole. Usłyszałam długie „Uh…” (mało nie ważę) i „Oż, kur…” w tle. Miny jego znajomych i jego – bezcenne. Leżę tak chwilę rozwalona i w końcu wydusiłam bezmyślnie, podnosząc banknot: „kasę mi wywiało”. Po chwili z dachu spada moja koleżanka, ta do basenu. Podsumowanie chłopaków? „Deszcz zaczął padać, ale jakiś taki nietypowy”. Chłopaka, na którego spadłam męczyłam niemal cały obóz: a to go kopnęłam podczas ćwiczeń, a to rozplaskałam mu lody na twarzy – w ogóle dziw, że żyje. Żyje, ma się dobrze i jest ze mną 4 lata. Miłość spadła mu z nieba.

Szkolna rzeczywistość

Moja klasa to trolle… Happening przeciw narkotykom. Mamy zrobić plakat. Jaki zrobiliśmy? „Narkotyki mamy w nosie”. Nikt z nauczycieli nie ogarnął…

Spełnienie marzeń

Od dziecka marzyłam o dostaniu popularnej lalki Baby Born. Kiedy zaczęła się moda na tę lalkę w Polsce, jej cena była ogromna. Mimo płaczu i wielu szantaży na moich rodzicach lalki nie dostałam. Dziś już mam +20 lat, ale rodzina do tej pory śmieje się, że gdybym ją dostała bardzo bym się cieszyła. Jakiś miesiąc temu okazało się, że jestem w ciąży. Po zrobieniu testu wychodzę z łazienki i mówię do mojego narzeczonego z wielkim strachem, że będziemy mieli dziecko, jego odpowiedź rozwaliła mi system. A było to mniej więcej tak: „Kochanie, jest sprawa. Jestem w ciąży. I co teraz będzie? On (ze stoickim spokojem, rzecz jasna): „No co? Zawsze chciałaś Baby Born. To teraz masz. Nie musisz dziękować.”

Dziecięca spostrzegawczość

Jestem matką słodkiej, dwuletniej córeczki. Jak to matka, czasami też muszę załatwić swoje sprawy w łazience, nigdy oczywiście drzwi nie zamykając. Ostatnio przy okresie córka złapała mnie na zmianie opakunku, z wielkimi oczami stała i się patrzyła, po chwili zaś powiedziała z wyrzutem: „Każesz mi na nocnik robić siusiu i kupkę, a sama po kryjomu w pieluchach chodzisz?!”.

Kobiece dylematy

Ostatnio dużo tu o relacjach damsko-męskich, w których to mężczyźni mówią o naturalnym makijażu. Dodam swoje trzy grosze. Na sam początek chcę powiedzieć, że nie nakładam tony szpachli na twarz. Zazwyczaj jest to puder, tusz i trochę kredki – taki standardowy naturalny make up. Ostatnio byłam u chłopaka, ten wyznał, że jestem śliczna i że nie muszę się malować. Postanowiłam go zaskoczyć i przy ponownej wizycie (tym razem on u mnie) w ogóle się nie pomalowałam. Wszedł do pokoju i z przerażeniem w oczach zapytał: „Jezu, jesteś chora?” Postanowiłam, że jednak będę się malować.

Więcej wyznań przeczytasz na anonimowe.pl. A może masz ochotę podzielić się z nami jakąś kompromitującą lub zabawną historią? Czekamy na Was!

_________________

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ