Bartłomiej misiewicz imprezka w Białymstoku

Misiewicz na balu ze studentkami. „Załatwię pracę w MON”

Dziennikarze gazety „Fakt” przyłapali Bartłomieja Misiewicza podczas balangi w klubie studenckim. Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej nie był jednak grzecznym Misiem z serialu „Ucho Prezesa”. Miał proponować pracę poznanym dziewczynom pracę w ministerstwie oraz alkohol.

W czwartek 19 stycznia Bartłomiej Misiewicz przebywał w Best Western Hotel Cristal w Białymstoku. Nazajutrz miał, wraz z Antonim Macierewiczem, poprowadzić otwarcie punktu informacyjnego dla kandydatów do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej. Noc jednak należała do niego.

Nie oznacza to, ze Misiewicz zrezygnował ze splendoru pracownika ministerstwa. Najsłynniejszy student w Polsce nawet 350 metrowy odcinek od hotelu do klubu studenckiego WOW przejechał luksusowym BMW w towarzystwie ochroniarza.

W klubie… proponował pracę oraz stawiał alkohol. Dziennikarze „Faktu” dotarli do jednego  imprezowiczów, Pawła. W jego relacji rzecznik MON prosił DJ’a, czy mógłby ogłosić ze sceny, że on tutaj jest. Proponował również imprezowiczom zatrudnienie przy Wojskach Obrony Terytorialnej. Swoją uwagę, poświęcił też dziewczynom z klubu.

– Mówił mi, że ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety – opowiada Paweł. Misiewicz miał się kleić do studentek, co było powodem dość szybkiej ewakuacji wraz z ochroniarzem.  Rzecznik miał bowiem przegiąć w nachalnym podrywaniu studentek. Wcześniej zdążył jednak ostro się zabawić.

– Osiem czy dziesięć kolejek wszystkim w barze stawiał. Z kieszeni wyciągał setkę za setką, to była straszna wiocha – opowiadał „Faktowi” Paweł. Młody rzecznik nie był jednak sam – opuszczał klub w towarzystwie dwóch imprezowiczek.

Może więc „Misiu” z Ucha Prezesa był zbyt łagodny? Z zachowania w klubie można stwierdzić, że to raczej niedźwiedź a nie miś.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ