Martyna Wojciechowska modliła się w szpitalu o śmierć

Martyna Wojciechowska modliła się w szpitalu o śmierć. Jak wypadek wpłynął na jej życie?

Martyna Wojciechowska w 2004 roku podczas kręcenia swojego programu „Misja Martyna” uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego złamała kręgosłup. Śmierć wtedy poniósł jej przyjaciel – Rafał Łukaszewicz, który był kamerzystą. Jaki wpływ na jej życie miało to wydarzenie?

Śmiertelny wypadek

Podróżniczka w 2004 roku podczas kręcenia programu „Misja Martyna” uległa wypadkowi samochodowemu. Gwiazda miała złamany kręgosłup, a śmierć wtedy poniósł jej przyjaciel – Rafał Łukaszewicz.

Zginął na miejscu. Na moich rękach nawet, a ja złamałam kręgosłup. W tym momencie postanowiłam zmienić całe swoje życie” – wspominała podróżniczka kilka lat temu na konferencji prasowej swojego programu „Kobieta na krańcu świata”.

Martyna Wojciechowska modliła się w szpitalu o śmierć

Lekarze nie dawali dziennikarce szans na powrót do pełnej sprawności. W szpitalu bardzo przeżywała trudne chwile. Przez pewien czas nie miała ochoty żyć, modliła się o swoją śmierć. Jednak podróżniczka nie poddała się. Gwiazda przez wiele miesięcy nosiła gorset stabilizujący oraz uczęszczała na kilkugodzinne rehabilitacje, które odniosły duży skutek. Podróżniczka w końcu stanęła na nogi. Półtora roku późnej zdobyła Mount Everest.

Ma dwa życia

Traumatyczne wydarzenie bardzo wpłynęło na jej późniejsze decyzje. Dziennikarka mówi, że od tamtej pory spłaca dług wobec losu i chce przeżyć dwa życia – za siebie i za swojego przyjaciela Rafała.

„To był niezawiniony wypadek. W ogóle te najgorsze rzeczy, które mi się w życiu przydarzyły, nie miały nic wspólnego z podejmowaniem świadomego ryzyka. Oczywiście, że bardzo mnie to zmieniło. Szczególnie śmierć Rafała. Od tamtej pory spłacam dług, który mam wobec losu, i staram się przeżyć dwa życia – za niego i za siebie. Po prostu zdałam sobie sprawę, że to będzie najlepsze uzasadnienie tego, że to ja ocalałam. Moja niepohamowana potrzeba sięgania po niemożliwe to głębokie przekonanie, że powinnam zrobić więcej niż inni, niż ja sama bym zrobiła, gdyby się to nie wydarzyło. Może nie każdy jest w stanie to zrozumieć, ale ja od nikogo nie oczekuję zrozumienia. Potrzebuję go tylko od dwóch najważniejszych dla mnie kobiet – córki i mamy” – mówi Martyna Wojciechowska w rozmowie z magazynem „Viva!”.

—————————————————————————————————–

Źródło zdjęć: www.instagram.com/martyna.world/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ