Korona królów

Korona Królów, czyli jak TVP sama poprosiła o kicz [FELIETON]

Korona Królów była hitem pierwszego stycznia na Twitterze. Telenowela historyczna znalazła od razu swoich gorących zwolenników, jednak to głosy krytyków przeważały. Czy jednak nie jest tak, że TVP osiągnęła to co chciała?

Dzieło audiowizualne można oceniać na wiele sposobów, ale w niniejszym tekście nie chodzi o strice recenzję. Powiedzmy sobie szczerze, po dwóch odcinkach telenoweli ciężko jest ocenić jej warstwę fabularną, grę aktorską drugoplanowych ról czy pewne niuanse produkcyjne.

Zacznijmy jednak ab ovo. Od 2003 roku biegam w zbroi. Rekonstrukcja, sportowe walki rycerskie, projekt komercyjny wynajmijrycerza.pl – wiele tego było. Elementy strojów, uzbrojenie z zakresu średniowiecza – to wszystko trzeba było „ogarnąć”. Ryciny, nagrobki, książki, fora internetowe. Stamtąd czerpałem wiedzę. I to co widać w serialu nieco się kłóci, ale o tym za chwilę.

„Korona królów” będzie pierwszą wielką produkcją Telewizji Polskiej od ponad 30 lat. Pokaże piękno naszej historii, czasy odbudowywania naszej państwowości – powiedział o serialu Jacek Kurski, prezes TVP. Słów szefa telewizji komentować nie będę, ale… podobnie jak oficjalne materiały jest mowa o „historii”. „Serial historyczny”, „telenowela historyczna” – takie opisy swego dzieła daje narodowa telewizja. Tylko czy panowie od wizerunku zdają sobie sprawę, że historia to nauka? I jeżeli takową wplatamy w serial (historyczny, nie kostiumowy) to powinno się dążyć do jak najdokładniejszego odwzorowania minionych czasów. Nie da się? G…o prawda.

W zeszłym roku premierę miał kinowy dokument „Habbit i zbroja”. Przedstawiał on historię Zakonu Krzyżackiego – użyto grafiki 3D, w rolę statystów wcielili się rekonstruktorzy, których wyposażenie oceniał konsultant. Tymczasem w Koronie Królów produkcja odcięła się od nowych technologii i szerszego udziału rekonstruktorów. Osoby posiadające olbrzymi know-how zostały pominięte na rzecz… krochmalu. Słowo te powtarzane najczęściej w komentarzach. Nowiuteńkie stroje, słaba charakteryzacja wręcz kują w oczy. Do tego okiem osoby zajmującej się średniowieczem, kostiumy są co najwyżej średnie. Skórzana zbroja lamelkowa na litewskim wojowniku pasuje bardziej do Władcy Pierścieni lub filmie o Czyngis-chanie niż produkcji ukazującej dzieje Europy środkowo-wschodniej. TVP sama wręcz strzeliła sobie w stopę robiąc serial byle jak. 

Kolczugi łączone „na styk” bez nitów, plastikowe korony, współczesne ogłowia końskie, tandetne dekoracje. Wszystko to zrobione w kraju, gdzie na inscenizacje średniowieczne potrafi przybyć kilkanaście- kilkadziesiąt tysięcy widzów, zaś samych rekonstruktorów są setki. Stroje rodem z teatru telewizji jednak bardziej się podobały producentom. Do tego fatalna konsultacja historyczna. Już pierwsze sekundy zaczynają się od fragmentu modlitwy „Zdrowaś Maryjo”, który powstał prawie 200 lat później niż wydarzenia z serialu. Podobnych lapsusów można naliczyć więcej, zarówno w warstwie spójności historycznej, jak i przeniesienia katolicko-patriotycznej mentalności do XIV-wiecznej Polski.  

Ciężko by było nazwać mnie krytykiem filmowym, ale jak każdy odbiorca widzę amatorsczyznę. I to chyba ona, a nie niedopieszczenie szczegółów historii, rzuca się najbardziej w oczy. Najdroższa polska produkcja telewizyjna od 30 lat jest po prostu kiepsko napisana. Dialogi to po prostu koszmar. Książe Kazimierz mówi do swojej żony: „chcę, byś dała mi syna”. Aldona mu odpowiada na to: „to zawitaj do mojego łoża”. „Nie zadawaj pytań tylko mów co mam robić!”, „Masz tylko jednego sojusznika – siebie samego.” – to tylko przykłady bon motów, powiedzonek, wtłaczanych na siłę mądrości, które zaserwowali nam twórcy „Korony Królów”. Dynamiczne i ciekawe dialogi z mocną grą aktorską? Zapomnijcie. Ale czego spodziewaliście się po reżyserze, który zasłynął z takich ambitnych produkcji jak „Hotel 52”, „Zostać Miss 2” i „Klanu”? Dostaliśmy serial, który różni się od pozostałych scenerią, nie zadbano natomiast o klimat średniowiecza i ciekawą akcję. TVP pracując nad koncepcją obrazu podeszło do tematyki tak samo jak do innych produkcji.

Ktoś się przyczepi, że to tylko telenowela. Może historyczna, ale nie przesadzajmy. Nie miałbym nic przeciwko temu, co innego jest jednak gdy TVN kręci „Belle Epoque” za własne pieniądze, a co innego gdy za państwową daninę powstaje mierna „Korona Królów”. Taniej byłoby nakręcić przecież kolejny „Klan” i nie trzeba byłoby wydawać budżetu na tandetne ulokowanie story w historii. 

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ