fit 1 life4style

Cała Polska jest fit!

fit life4styleModa na wszystko co zdrowe, fit, eko czy vegan opanowała Polskę. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, gotowaliśmy – to wcześniej robił razem cały naród. Przyszedł, więc czas na wspólne zrzucanie zbędnych kilogramów! To nowy trend, który powoli, od zeszłego roku, opanowuje Polskę. Już nie pulchna sylwetka i wylewające się boczki są syndromem dobrodziejstwa, ale szczupłe, umięśnione i zdrowo wyglądające ciało!

Efekty pracy Chodakowskiej i innych trenerek fitness, zobaczymy dopiero wiosną i latem, bowiem pierwsze promienie słońca przebijają się przez chmury coraz śmielej, a głosy ptaków łagodnie zachęcają do wyjścia z domu!

Tej wiosny nastanie era: „Cała Polska ćwiczy” i pewnie trochę mniej zdrowe (jeśli potraktować to hasło dosłownie): „Cała Polska się odchudza!”.

Co sprawiło, że Polacy tak nagle zaczęli ćwiczyć? Przecież o zbawiennym wpływie ruchu było wiadomo od dawna. Poprawia pracę serca, wydolność układu oddechowego, usprawnia pracę mózgu, powoduje wydzielanie endorfin, czyli hormonów szczęścia. Ciało staje się sprawniejsze. Spalamy tkankę tłuszczową, której obecność związana jest bardzo często w późniejszym stadium – z nadciśnieniem, chorobą miażdżycową czy cukrzycą. Budujemy mięśnie, które są ochroną dla narządów wewnętrznych. Ćwicząc na świeżym powietrzu, dotleniamy mózg, co powoduje, że wszelkie działania umysłowe idą nam dwukrotnie szybciej.

Proces wzrastania popularności na sport, zachodził w Polsce pewnie wolniej, niż w zachodnich krajach europejskich. Tam kult ciała był obecny już dawno, a kto dba o siebie, czuje się szczęśliwy. U Francuzów czy Włochów chodzenie na siłownie stało się czymś zupełnie naturalnym jakieś 10 lat temu. Po długim dniu w pracy, fitness club staje się miejscem spotkań z kolegami i formą odpoczynku.

Jak było u nas? Stopniowo powstawały siłownie. Najpierw małe, osiedlowe, później wielkie sieciówki. W centrach handlowych możemy zrobić zakupy, ubrać się od stóp do głów, iść do fryzjera, zapłacić rachunki, ale i poćwiczyć – w myśl zasady, że w jednym miejscu mamy wszystko, czego potrzeba. Wielkie kluby co jakiś czas szykują specjalne promocje (czy to dla nowych klientów, czy dla stałych bywalców), karty członkowskie, karnety open, albo tańsze wejściówki do określonej godziny. Przez bieżnie, orbiterki i rowerki przewijają się tłumy w różnych godzinach, ale popularność miejsca, można najbardziej zaobserwować w przedziale czasowym: 19-21. Wtedy wszyscy zmęczeni po pracy, ale siedzeniem za biurkiem, muszą naładować baterie wysiłkiem fizycznym.

Trenerzy personalni i dietetycy mają kilkutygodniowe kolejki zapisów, jeśli są naprawdę dobrzy w tym, co robią. Efekty ich pracy widać gołym okiem: w ciągu miesiąca można schudnąć nawet kilka kilogramów, co samemu jest bardzo trudne do dokonania.

Bieganie również  stało się czymś modnym. Sposobem na życie, uzależnieniem, a wzrastająca liczba maratonów i uczestników (pula zapisów wyczerpuje się na kilka miesięcy przed), pokazuje, że dla niektórych przebiegnięcie wyznaczonej trasy, to coś więcej, niż tylko przebyte kilometry. Wszyscy zgodnie mówią, że bieganie uzależnia. Można wtedy włączyć ulubioną muzykę, biec przed siebie, mijać ludzi, a czerpie się satysfakcję z samego biegu. Mózg odpoczywa, a problemy, które mieliśmy jeszcze przed chwilą, nagle przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.

W sklepach jest coraz większy wybór ubrań dla amatorskich sportowców. Niedawno nawet popularna sieciówka H&M wydała linię „Go athletic, stay fashion”, w której oferuje bogatą ofertę topów, t-shirtów, legginsów i kurtek do biegania. Bycie modnym podczas biegu i kupowanie nowych par oddychających adidasów, dla niektórych stało się rutyną. Aplikacje na telefon, pokazujące ilość przebytych kilometrów i spaloną liczbę kalorii łączą się z facebookiem – można pochwalić się więc osiągniętym wynikiem. Na FB pojawiło się także mnóstwo fan page’ów, które zachęcają do aktywnego stylu życia. „Motywatornia”, „Trening biegacza”, „1000 sposobów na schudnięcie”, „My daily routine” – to tylko niektóre z nich, które z dnia na dzień, mają coraz więcej fanów liczonych w tysiącach. Głównie to kobiety są ich twórczyniami i uczestniczkami. Można tam znaleźć praktyczne porady żywieniowe, ćwiczeniowe, najczęściej popełniane błędy, zdjęcia ludzi przed i po przemianie treningowej. Głównie jednak, jest to świetny sposób wsparcia dla tych, którzy w ruchu i na diecie chcą wytrwać, a boją się, że sami nie dadzą rady.

Na FB pojawiła się nawet popularna strona: „Polubiłem już 1000 fanpejdżów odchudzających, a nie schudłem jeszcze ani kilograma”. Może trochę prześmiewcza, ale nie pozostaje bez znaczenia fakt, że wchodząc codziennie (a czasem kilka razy dziennie), musimy stwierdzić, że patrząc na dietetyczne rady i atakujące nas zewsząd hasła „be fit”, działa to na naszą podświadomość. „Może by tak ruszyć się, pobiegać, iść na siłownię? Włączyć filmik na Youtube i poćwiczyć chociaż jeden zestaw z Mel B? Dziś jeszcze nie ćwiczyłam, źle się z tym czuję.”

Choć z wiekiem ruch staje się dla niektórych często tylko wysiłkiem, z czasem może stać się przyjemnością. Jedyne co trzeba zrobić, to ZACZĄĆ. I faktycznie, w grupie raźniej!

Nicole Bochyńska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ